Zwyciężyliśmy! Feministyczny gniot został wyrzucony do kosza - tymi słowami europoseł Konrad Szymański skomentował odrzucenie przez Parlament Europejski tzw. sprawozdania Estreli. Przyjęto alternatywny projekt złożony przez konserwatystów (EKR) i chadeków (EPP).
- Sprawozdanie Estreli było oparte o całkowicie bezpodstawne założenie, że tzw. prawa reprodukcyjne są prawami człowieka. Na tym kłamliwym fundamencie zbudowano monstrualny tekst, który notorycznie ingerował w kompetencje wyłączne państw członkowskich UE - skomentował po głosowaniu Szymański.
Wyjaśnił, że „w sprawozdaniu wielokrotnie przywoływane były prawa człowieka w kontekście aborcji, obowiązkowej edukacji seksualnej, czy antykoncepcji. Mimo odesłania tego sprawozdania do Komisji Praw Kobiet, nie stworzono możliwości składania poprawek i podsunięto posłom ten sam wadliwy projekt”.
- Sprawozdanie było jednym wielkim nadużyciem prawa międzynarodowego, traktatów UE i procedur parlamentarnych. Problem polega na tym, że do autorów tych kuriozalnych zapisów nie dociera, że międzynarodowe traktaty praw człowieka nie wymieniają aborcji, czy edukacji seksualnej. To skrajny przykład upolitycznienia praw człowieka. Skandalicznie brzmią te fragmenty odrzuconego sprawozdania, które apelują o legalizację aborcji na życzenie w całej UE, czy też wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach podstawowych. To są oczywiste prerogatywy państw członkowskich i Unii nic do tego. Głosowanie jest wielkim zwycięstwem prawicy - stwierdził Szymański.
Lewicowa większość parlamentarna próbowała wprowadzić do sprawozdania o tzw. prawach reprodukcyjnych zapisy dotyczące m.in: prawa do aborcji jako prawie człowieka, edukacji seksualnej jako prawa człowieka, refundacji antykoncepcji, zaangażowania UE w upowszechnienie m.in. aborcji, krytyki klauzuli sumienia w blokowaniu dostępu do aborcji, obowiązkowej edukacji seksualnej dla uczniów szkół podstawowych, dostępu do aborcji dla nastolatków bez zgody rodziców.
Z kolei zdaniem europosła prof. Ryszarda Legutki dzisiejsze zwycięstwo daje na pewno powody do zadowolenia, ale nie do optymizmu. Raport został odrzucony, bo europosłanka Estrela przesadziła. Nie oznacza to jednak, że jej głównych treści nie da się przeforsować w parlamencie europejskim w inny, mniej nachalny sposób. Według prof. Legutki niepokojące jest też samo odejście od pierwotnej zasady pomocniczości, którą miała się kierować Unia Europejska w kwestiach etycznych.
„Proszę pamiętać, że od samego początku Wspólnoty Europejskiej obowiązuje zasada pomocniczości – powiedział po głosowaniu prof. Legutko. – Czyli tak naprawdę nigdy takie sprawy nie miały być przedmiotem rozstrzygnięć europejskich. To zawsze miała być sprawa rozstrzygnięć narodowych. Fakt, że takie sprawozdanie się pojawiło, pokazuje, że ta zasada była od pewnego czasu permanentnie łamana. Dzisiejsze odrzucenie tego raportu świadczy o świadomości, że takich rzeczy łamać nie wolno. Ale ponieważ myśmy to głosowanie wygrali ledwie kilkoma głosami (7 - przyp.), więc ja znowu tak wielkim optymistą nie jestem. Po wakacjach, w nowej kadencji mogą się pojawić nowe próby. Ja widziałem ludzi, którzy popierali Esterelę, bili jej brawo. Widziałem szaleństwo w ich oczach. To są ludzie niebezpieczni. Oni nie biorą jeńców. Oni będą jeszcze te akty moralnej dewastacji robić”.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.