Rozmowa z przełożoną generalną zgromadzenia m. Leticją Niemczurą oraz
misjonarką w Brazylii s. Inviolatą Leśniak
- Matka, zanim została przełożoną generalną też pracowała na misjach. Czego takie doświadczenie uczy?
M. Leticja: Miałam okazję poznać kraje Afryki centralnej. Ta posługa misyjna nauczyła mnie służby drugiemu człowiekowi w duchu i w charyzmacie naszego zgromadzenia. A więc tego samego praktycznie, co posługa w Polsce
- No, ale w Polsce nikt Siostrze karabinu do głowy nie przykładał i nie było tak dramatycznych sytuacji. To jest jednak inny wymiar służby i chyba inne patrzenie na to, co się tam robi, szczególnie wtedy w Kongu, w czasach bardzo niebezpiecznych, w czasie wojny.
M. Leticja: Tak, to prawda, ale każdemu naszemu działaniu bez względu na warunki, okoliczności czy szerokości geograficzne towarzyszy jedno w sercu: umiłowanie Chrystusa do końca, umiłowanie aż do śmierci, umiłowanie aż po krzyż, oddanie swojego życia dla Pana Boga i dla bliźnich. I myślę, że gdyby mnie to spotkało w Polsce, to takie samo byłoby moje uczucie wewnętrzne: gotowość oddania. Zresztą sytuacja, w której ktoś się pyta, czy może strzelać, jest z pewnością trudna do przeżycia, ale jest również łaską, w której doznajemy takiego bliskiego związku z Jezusem i w zasadzie możemy powiedzieć, że nie mamy nic do stracenia, tylko do zyskania - wieczność. W tym czasie również inne siostry w ogromnym niebezpieczeństwie, pod kulami, przynosiły żywność, leki. Były wsparciem dla bardzo wielu ludzi. Byłyśmy również ważne pod względem duchowym, jako że pozostałyśmy w parafii gdzie było całodzienne wystawienie Najświętszego Sakramentu, gdzie ludzie mogli przyjść i odzyskać także siłę duchową.
- Siostro, ćwierć wieku józefitek w Brazylii. Tak patrząc po ludzku, wspólnoty się rozrosły. A tak z perspektywy Pana Boga, co uważa siostra za duchowy owoc?
S. Inviolata: Chyba właśnie to, o czym Matka w innym kontekście wspomniała, mianowicie uwrażliwienie ludzi na obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie, w Eucharystii. Brazylijski temperament czasem prowadzi ludzi do przynajmniej zewnętrznego odchodzenia od adoracji. My próbujemy naszą postawą, rozmowami, formacją prowadzoną wśród ludzi, wśród świeckich liderów uświadomić im tę żywą obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie. I w jakimś stopniu nam się to udaje. Nawet w stanie Maranhão, gdzie dopiero od niedawna pracujemy, jest to bowiem nowa placówka, już zauważamy owoce tego szacunku do Najświętszego Sakramentu. Ludzie odkrywają, że to jest żywy Bóg.