Na temat wprowadzenia do konstytucji zapisu o ochronie życia „od poczęcia do naturalnej śmierci" słyszymy różne opinie, także różne opinie hierarchów Kościoła. Spróbujmy to uporządkować.
Tyle tła. Przejdźmy do sytuacji. Obecny stan prawny nie jest ani „dobry”, ani nawet „zadowalający”. Jest stanem wymuszonym okolicznościami i wymaga zmiany. Pytanie brzmi, czy w tej chwili oraz czy zmiana powinna dotyczyć Konstytucji, czy tylko ustawy. Na początek obawa, jaką wyraża wiele osób w kwestii zmiany ustawy. Istnieje ryzyko, że jej dokonanie w tej chwili zmiany ustawy na rzeczywiście zakazującą aborcji spowodowałoby, że aborcja byłaby kartą przetargową przy każdych wyborach parlamentarnych, a ustawa byłaby zmieniana za każdej kadencji sejmu, każdorazowo z awanturą społeczną. Nie jest to obawa płonna. Z drugiej strony - głosy żądające liberalizacji obecnej ustawy nie umilkły. Przy zmianie sytuacji politycznej ustawa może być łatwo zliberalizowana niezależnie, czy obecnie podejmiemy jakiekolwiek działania czy nie. Tutaj mógłby mieć znaczenie precyzyjny zapis w Konstytucji o ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Przechodząc zatem do problemu zmian w Konstytucji i zagrożeń z tym związanych. Pytanie pierwsze brzmi - czy jest to zamysł realny? Do zmiany konstytucji potrzeba 2/3 głosów. W tej chwili takiej większości - przynajmniej według szacunków, które ostatnio słyszałam - nie ma. Nie jest powiedziane, że być jej nie może. Drugi problem podniósł abp Gocłowski - kwestia referendum. Konstytucja przewiduje, że w przypadku uchwalenia zmian w niektórych jej rozdziałach - m.in. w rozdziale II, dotyczącym wolności i praw człowieka - posłowie mogą zażądać ogólnonarodowego referendum zatwierdzającego zmianę. Nie referendum dotyczącego dopuszczalności aborcji, ale zatwierdzającego zmianę zapisu konstytucyjnego. Zapewne należy się liczyć z tym, że takie referendum by ogłoszono - do jego rozpisania potrzeba tylko wniosku złożonego przez 94 posłów Czy rzeczywiście nie należałoby w nim głosować ani dopuścić do jego rozpisania? Prawo moralne nie może być ustalane w głosowaniu. To nie ulega wątpliwości. Niemniej prawo cywilne w ten sposób jest ustalane. Jeśli obecne prawo cywilne nie jest zgodne z prawem moralnym, to jedyną szansą jego zmiany jest właśnie głosowanie. Posłów w sejmie, a jeśli sytuacja prawna tego wymaga, być może także obywateli w referendum. W mojej ocenie zatem takie głosowanie nie byłoby w żadnej mierze próbą ustalania norm. Nie chodzi o próbę zmiany prawa na bardziej niezgodne z prawem moralnym z uzasadnieniem „bo tak chce większość”, jak to było ostatnio w Portugalii. Cel i sens tego głosowania wydaje mi się inny. Choć oczywiście wynik referendum w przypadku odrzucenia poprawki zostałby wykorzystany w celach propagandowych jako głosowanie „za aborcją”, niezależnie od intencji głosujących. Co się stanie, jeśli zmiana Konstytucji w głosowaniu przepadnie? Na pewno może wzrosnąć aktywność środowisk proaborcyjnych, obawiających się niekorzystnych dla siebie zmian. Należy chyba przyjąć, że samo poruszenie tematu już zadziałało jak ostrzeżenie, a przegrana zostanie wykorzystana w celach promocyjnych. Osobiście obawiam się, że odstąpienie od zmian na obecnym etapie również. Jak należy postąpić? Rozważając tę kwestię warto chyba również zastanowić się, czy my się zbyt nie boimy? Czy nie jest tak, że z góry zakładamy „to się nie uda”? Z takim założeniem nie uda się nam prawie na pewno...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.