Postanowiliśmy w portalu Wiara.pl rozpocząć program obrony prawdziwego
świętego Mikołaja.
Ostrzeżenie!
Michał Rogoziński
Prawdę mówiąc zapoznawszy się z założeniami akcji walki z komercjalizacją Św. Mikołaja, wzruszyłem ramionami: Dawid porwał się na walkę z pop kulturowymi mitami marketingowej reklamy, wiatraki poszły w ruch, przy wyraźnej zastępczości tematu. Polska ma trochę inne problemy w tej chwili. Nie skorzystaliśmy z nadarzających się okazji do wysadzenia z politycznego siodła układu kolesiów, pilnujących pokątnych interesów, no to mamy teraz na własne życzenia świat permanentnej walki ideologicznej z Kościołem wszelkimi sposobami oraz wykorzystywanie władzy politycznej do całkowitego zdestabilizowania społeczeństwa. Ideologicznych działań legislacyjnych nie da się określić inaczej, jak wypowiedzeniem wojny społeczeństwu poprzez niszczenie rodziny, uderzanie w najmłodszych oraz seksualne molestowanie stosownymi ustawami całego społeczeństwa. Terror mniejszości, która podstępem dorwała się do władzy nad ogłupiałym katolickim społeczeństwem i teraz rządzi, i dzieli. Mikołaj, cóż, przywędrowało to to ze Stanów, wsparte ogromnymi pieniędzmi bezideologicznego lobby, (pieniądz nie śmierdzi), więc śmiesznym byłoby oczekiwanie, ze Polska pozostanie samotną wyspą, na której: „Oferta ZRĘBu” zawsze będzie na czasie.
Przekonałem się jednak, że nie mamy wyjścia, wbrew pozorom mamy do czynienia z walką jak najbardziej ideologiczną i świadomą, wspartą ogromnymi pieniędzmi, walką z chrześcijańską Dobra Nowiną. I choć nie budzi mojego zachwytu sama akcja, to nie mam innego wyjścia, muszę ją poprzeć. W ramach tego poparcia chciałbym ostrzec rodziców przed filmem, który ostatnio zagościł na ekranach polskich kin.
Film nosi tytuł „Ekspres Polarny” i jest popisem istnych fajerwerków komputerowej animacji, wydawałoby się, odwołującym się do tradycyjnych wartości. Właściwie należałoby o nim napisać w samych superlatywach. Fabuła sprowadza się do tego, że mały chłopczyk wyrasta z mitu Św. Mikołaja. I jest to bardzo przykre rozstanie z ideałami i marzeniami dzieciństwa. Warto mieć marzenia, trzeba wierzyć w Św. Mikołaja. Ta wiara, te marzenia nadają życiu sens, sprawiają, że zaczynamy dostrzegać to, co niewidzialne dla oczu, a co jest najważniejsze. Nie wiadomo, we śnie czy na jawie, chłopczyk trafia wraz z sobie podobnymi dziećmi do Ekspresu Polarnego, który powiezie ich na Biegun Północny. W tej nieprawdopodobnej podróży, pełnej fantastycznych przygód i będącej popisem animacji komputerowej, w której świat wyczarowany na ekranie wydaje się prawdziwszy od realnego, a gra animowanych postaci lepsza od ich żywych odpowiedników, tak, że widz zastanawia się, czy to prawdziwi, czy animowani aktorzy i jaki jest sens opłacania milionowych gaż aktorskich, skoro postacie wyimaginowane na ekranie grają lepiej, więcej mogą i pracują za darmo, spotyka kolegów i koleżanki, którzy stają się jego przyjaciółmi, a ta przyjaźń wytrzymuje rozmaite próby, którym jest poddawana, wymaga przezwyciężenia własnych ograniczeń i uczy odwagi w niesieniu pomocy innym. Podróż uczy też otwarcia się na inne światy, zwykle niedostępne i zamknięte, a w których żyją dzieci, którym się nic nie należy, które nie wiedzą, co to miłość i świąteczna choinka, które zaznały tylko biedy i upokorzeń. To wszystko w atmosferze nieprawdopodobnej przygody i bajecznych sceneriach, w podróży zapierającej dech w piersiach. Ponieważ wiemy, dokąd zmierza Ekspres, wiemy też jak się zakończy cała historia. Nie może wydarzyć się nic złego, wszystkie trudności zostaną przezwyciężone, a nad wszystkimi czuwa Anioł Stróż. Jest to niewątpliwie najciekawsza postać w całym filmie, wieczny podróżnik na gapę na dachu pociągu, obieżyświat, o niekonwencjonalnym wyglądzie i niekonwencjonalnych zachowaniach, bardziej przypominający traperów z książek Jacka Londona. Zawsze wyciągający we właściwym momencie pomocną dłoń i rozpływający się w śnieżycy niczym zorza polarna.