- Jestem szczęśliwym, spokojnym człowiekiem. W Bogu znalazłem sens życia - mówi Marian Kasprzyk, Honorowy Obywatel Ziębic, zdobywca złotego medalu w boksie na olimpiadzie w Tokio w 1964 r. Dwudniowe obchody 50. rocznicy tego wydarzenia rozpoczęły się w piątek 7 listopada.
Marian Kasprzyk tuż po zakończeniu II wojny światowej, jako mały chłopiec, osiedlił się wraz z rodzicami i sześciorgiem rodzeństwa w Ziębicach. Początkowo zamierzał grać w piłkę nożną, jednak pod wpływem brata spróbował swoich sił w boksie i tak rozpoczęła się złota kariera zawodnika Spójni, a potem Sparty Ziębice, a następnie reprezentanta Bielska-Białej. Pięściarz zasłynął jako zdobywca złotego medalu na olimpiadzie w Tokio w 1964 r. Podczas walki finałowej złamał kciuk, ale dotrwał do końca, pokonując rywala. O powołanie na tę olimpiadę M. Kasprzyk rywalizował z innym polskim bokserem – Leszkiem Drogoszem, co stało się kanwą słynnego filmu "Bokser", w którym główną rolę zagrał Daniel Olbrychski. Na olimpiadzie w Rzymie, dwa lata wcześniej, zdobył brązowy medal. Nie stanął do walki półfinałowej ze względu na kontuzję. Kasprzyk w swojej karierze stoczył 270 walk, z czego 232 wygrał, 10 zremisował i 28 przegrał. Ciekawostką jest fakt, że w swojej karierze nigdy nie zdobył tytułu mistrza Polski. W tym roku, decyzją Polskiego Związku Bokserskiego, został uhonorowany tytułem Mistrza Polski Seniorów w uznaniu zasług i zwycięstw w boksie.
Mimo że Marian Kasprzyk był wychowywany w katolickiej rodzinie, w swojej życiowej drodze, realizując karierę sportową, jak sam przyznaje, odchodził stopniowo od Boga. Dziś określa to jako "ochłodzenie stosunków". Początkiem powrotu do Boga była poważna choroba. Diagnoza była miażdżąca: rak żołądka. M. Kasprzyk przebył bardzo ciężką operację. Wszystko to spowodowało, że zaczął się zastanawiać nad swoim dotychczasowym życiem. – Brzmi to banalnie, jak to mówią: "Jak trwoga, to do Boga", ale tak właśnie było – opowiada. Po raz pierwszy od wielu lat przystąpił do spowiedzi, zaczął się modlić i stopniowo "wracać". M. Kasprzyk wspomina, że to, co go wtedy spotkało, odbierał jako przygotowanie do śmierci. Okazało się jednak, że Boskie plany były inne. Zorientował się, że operowano go 8 grudnia, w dniu święta Niepokalanego Poczęcia NMP i jest przekonany, że to Matka Boża uratowała mu życie. Z wdzięczności, po naradzie z żoną, postanowił ofiarować swój złoty medal olimpijski jako wotum na Jasną Górę.
Na uroczystości jubileuszowe do Ziębic przybyło wielu gości – działacze Polskiego Związku Bokserskiego, sportowcy, przedstawiciele władz samorządowych i mieszkańcy. W piątek odbyła się uroczysta sesja Rady Miejskiej, podczas której podjęto uchwałę intencyjną w sprawie utworzenia w Ziębicach galerii sław boksu. Zaprezentowano również książkę Janusza Stabno pt. "Każdy ma swoją drogę do gwiazd, czyli... rzecz o Marianie Kasprzyku" oraz publikację Adama Tatarskiego o historii "Jaskini Lwa", jak kiedyś nazwano ziębicką sekcję bokserską.
Członkowie Ziębickiego Klubu Bokserskiego "Jaskinia Lwa" przygotowali dla mistrza niespodziankę – na ogromnym telebimie wyświetlono życzenia dla Mariana Kasprzyka od znanych ludzi sportu i kultury, m.in. Daniela Olbrychskiego, braci Golców, Ireny Szewińskiej, Tomasza Adamka i Dariusza Michalczewskiego.
M. Kasprzyk uroczyście odsłonił odlew swojej pięści, która będzie pierwszym eksponatem w ziębickiej galerii sław boksu. Mistrz podkreślił, że taki układ dłoni jest nazywany w bokserskim świecie "pięścią na piątkę".
Na drugi dzień obchodów jubileuszu zaplanowano Mszę św. w bazylice mniejszej pw. św. Jerzego w Ziębicach oraz mecz bokserski pomiędzy zawodnikami z Wrocławia i z Katowic.
M. Kasprzyk, zapytany jakiś czas temu o jego sposób na życie, odpowiedział: "Jestem szczęśliwym, spokojnym człowiekiem, a najważniejsze dla mnie jest to, że wiem, dlaczego taki jestem! W Bogu znalazłem sens życia, poprzez modlitwę i praktykowanie spełniam swoje życie. Z Bogiem łatwiej jest przełknąć nawet najbardziej gorzką pigułkę, jaką przyniesie nam życie. To, co mam i co osiągnąłem, to, że żyję, i to, jaki jestem, to, co przeżyłem, i to, co jeszcze przede mną – zawdzięczam tylko swojemu Stwórcy. W to wierzę, z tym się godzę i temu ufam".
_______________
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.