Błogosławieniem grzechu byłoby udzielanie rozgrzeszenia osobie żyjącej "w namiastce małżeństwa" wbrew sakramentowi wiążącemu nadal ją z inną osobą - powiedział prof. Stanisław Grygiel występując w środę na 368. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu w Warszawie.
Prof. Stanisław Grygiel, ongiś bliski współpracownik Jana Pawła II, mówił do biskupów na temat nierozerwalności małżeństwa w kontekście propozycji dopuszczenia do Komunii św. osób w powtórnych związkach. Nakreślając tę kwestię z punktu widzenia katolickiej teologii małżeństwa i rodziny przypomniał, że każdy "sakrament jest tajemnicą przebywania osoby człowieka w Boskiej Osobie Chrystusa oraz w jego Kościele". A istota sakramentu małżeństwa "wydarza się w trójkącie miłości: Ja-ty-Bóg". I stąd przymierze zawarte pomiędzy kobietą a mężczyzną oraz Bogiem ma charakter nierozerwalny. "Osoby, które raz powiedziały jedna drugiej: Fiat mihi!, tak że stały się obecne jedna w drugiej i dla drugiej, nigdy się nie rozłączą, nawet gdyby odeszły od siebie i zmarnotrawiły tam otrzymane dary" - podkreślił. Dodał, że "sakrament małżeństwa nie poddaje się kalkulującemu rozumowi (ratio), jego tajemnicę można tylko musnąć intelektualną intuicją (intellectus), zdolną do umysłowego oglądu istoty tego, co się dzieje pomiędzy osobami". W swym wywodzie profesor wielokrotnie cytował nauczanie Jana Pawła II na temat miłości między kobietą a mężczyzną opartej na komplementarności płci, nawiązując do głoszonej przezeń "teologii ciała".
Odnosząc się natomiast do dyskusji na temat dopuszczenia osób rozwiedzionych i żyjących w ponownych związkach do Eucharystii, uczony przytoczył słowa Jana Pawła II, że znajdujemy się w sytuacji, w której człowiek się zagubił, kaznodzieje się zagubili, katecheci się zagubili i wychowawcy się zagubili. Zdaniem uczonego eschatologia stała się obca dzisiejszemu społeczeństwu, wskutek czego "manipuluje się miłością czy sprawiedliwością", a w konsekwencji i człowiekiem. Manipuluje się także słowem miłosierdzie "nie bez winy naszych pasterzy, którzy nie wchodząc w treść tego słowa, włamują się nim jak wytrychem nawet do sakramentów". Zauważył, że skutkuje to nieraz postawą traktowania tajemnicy sakramentów jako swego rodzaju "problemu, który może rozwiązać kalkulujący rozum (ratio). A tymczasem - zauważył: "dzieje sakramentalnego życia w osobie ludzkiej to dzieje szukania przez nią Źródła wszystkiego, co jest. A człowiek, który nie szuka tego Źródła skazuje się na duchową śmierć".
Nawiązując do dominującego obecnie socjologicznego podejścia do sakramentu małżeństwa, dodał, że "błądzi ten, kto szuka zrozumienia muzyki miłości w podsumowaniach ankiet i na ich podstawie tworzy antropologię życia i rodziny, gdyż tak postępują z człowiekiem marksiści, według których praxis decyduje o prawdzie, a nie prawda o praxis". Ostrzegł więc, że może to doprowadzić do sytuacji, iż pasterze porzucą głębokie teologiczne i duchowe myślenie (fanum) i będą działać "in pro-fano". "Jeżeli benedicto peccati (dobre mówienie, błogosławienie) grzechu zadomowi się w duszpasterskiej praxis, Słowo Boga Żywego zostanie wtrącone do więzienia przez Wielkiego Inkwizytora Fiodora Dostojewskiego, a potem wygnane ze społeczeństwa z zakazem powrotu. Pozwoli to kapłanom rozgrzeszać człowieka nie tylko z grzechów popełnionych wczoraj, ale także z trwania z nich w przyszłości" - podkreślił, odnosząc się w ten sposób bezpośrednio do propozycji udzielania Komunii św. osobom żyjących w ponownych związkach, których zadowala ten stan i które nie pragną już, ani nie czynią wysiłków, aby powrócić do swego faktycznego małżeństwa.
Prof. Grygiel wyjaśnił, że udzielanie rozgrzeszenia osobie żyjącej "w drugiej lub trzeciej namiastce małżeństwa, choćby po odbyciu bardzo ciężkiej pokuty, przy równoczesnym przyzwoleniu na trwanie w tej namiastce, wbrew sakramentowi wiążącemu nadal ją z inną osobą' - byłoby właśnie owym "benedictio peccati" (błogosławieniem grzechu). Przypomniał w tym kontekście jasne słowa Jezusa, że małżonkowie są "jednym ciałem", a "co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela!"
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.