- Bóg cię kocha! - to najczęściej powtarzane słowa, które padały dzisiaj z ust ewangelizatorów w Kołobrzegu. Słyszeli je zarówno mieszkańcy, turyści, jak i imprezowicze zmierzający na największy w Polsce festiwal muzyki elektronicznej.
Dmuchany kościół i scena wyrosły właśnie na drodze, która wiedzie do kołobrzeskiego amfiteatru i na Sunrise Festival. Trzydniową akcję ewangelizacyjną rozpoczęła „Przystań z Jezusem”.
Ewangelizatorzy w czerwonych koszulkach rozdawali ulotki zapraszające do wspólnej zabawy i uwielbienia Boga śpiewem i tańcem, prowokowali do rozmowy hasłem: „Jezus o ciebie pytał”.
- Najczęściej jest tak, że trzeba ludzi trochę zaczepić, zagadać. Opowiadamy, co my tu robimy, pytamy, co oni robią. Z tego poziomu startujemy. I pokazujemy, że z Panem Bogiem można się doskonale bawić, że Bóg kocha ich bez względu na wszystko - mówi dk. Wojciech Pawlak.
Przechodnie przystawali, włączali się do zabawy, inni prosili posługujących księży i ewangelizatorów o modlitwę. Jeszcze inni wyciągali telefony komórkowe, żeby zrobić zdjęcie tancerzowi, któremu w brawurowym uwielbianiu Boga nie przeszkadzała zupełnie sutanna.
- Taniec w sutannie?! To jak zapalnik: kogoś to zainteresuje, zaintryguje, podejdzie, zapyta. Okazuje się, że jestem człowiekiem i można ze mną rozmawiać. Choćby o imprezach, o muzyce, o tym, czym żyją. Gdybym zaczął od tego, czym ja żyję, pewnie nie chcieliby słuchać, albo bym ich wystraszył i zablokował. To nie ja mam im powiedzieć, co mają w sercu, ale posłuchać, o czym oni sami mi powiedzą - wyjaśnia dk. Patryk Wojcieszak.
Radosne uwielbienie, taniec na trawniku i niespożyta energia ludzi w czerwonych koszulkach budziły zdumienie i intrygowały. Także reakcje zmierzających na imprezę fanów muzyki elektronicznej są najczęściej pozytywne.
- Z wrogością raczej się nie spotykamy. My życzymy im dobrej zabawy. Przecież nie chcemy im niczego odbierać, nie straszymy ogniem piekielnym za słuchanie techno. Bóg też jest na tej imprezie. To, że oni Go nie dostrzegają, że w ogóle nie mieści im się w głowie, że On mógłby tam być, to zupełnie inna sprawa. Ja po prostu im o tym mówię. I błogosławię im - śmieje się Magda Plucner.
Prawdziwe wyzwanie dla ewangelizatorów zaczyna się, kiedy zachodzi słońce, a w oddalonym o kilkaset metrów amfiteatrze elektroniczne party nabiera rozmachu. Wśród tłumnie przemieszczających się imprezowiczów nie brakuje tych, którzy zażyli czegoś więcej niż tylko dźwięki.
- W nocy robi się niezwykły klimat. Z jednej strony można poczuć, że wchodzi się na terytorium wroga i wcale nie chodzi tutaj o ludzi z Sunrise. Mówimy tu o duchowym wrogu. To wcale nie jest łatwe, bo mocno dotyka nas samych, wiemy, z kim mamy do czynienia. Ale z drugiej strony idziemy przecież w łasce Boga, w Jego mocy i doświadczamy niesamowitego działania Pana - opowiada ewangelizatorka.
- Co z pijanymi? Gdybym miała tak na to patrzeć, to równie dobrze mogłabym zostać w domu. Rzadko kto na Sunrise jest trzeźwy. Ja sieję. Jeden będzie pamiętał, że ze mną rozmawiał, inny nie. Jednemu wpisałam swój numer telefonu. Gdy zabełkotał: „Jak masz na imię?”, dopisałam: „Bóg ciebie kocha”. Jeśli będzie chciał zadzwonić, na pewno się nie pomyli - dodaje Magda.
Ewangelizatorzy na Przystani zostaną do 3 nad ranem. Przez ten czas będą zapraszać do modlitwy, rozmawiać, a przede wszystkim przekonywać, że Bóg kocha każdego człowieka. Chętni do dyspozycji mają również mobilny konfesjonał i gotowych do sakramentalnej posługi duchownych.
Także jutro i w niedzielę od godz. 17 warto zajrzeć do „Przystani z Jezusem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.