Dżihadyści z Niemiec służą w jednostce specjalnej Państwa Islamskiego (IS), która ściga i likwiduje dezerterów i odszczepieńców - pisze w środę dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Redakcja powołuje się na zeznania Nilsa D., zatrzymanego po powrocie z Syrii.
Wywodzący się ze środowiska salafitów w Dinslaken-Lohberg (Północna Nadrenia-Westfalia) Nils D. przebywał w Syrii od października 2013 do listopada 2014 roku. Osiem miesięcy spędził w jednostce specjalnej nazywanej grupą szturmową, która zajmowała się chwytaniem dezerterów i osób nieprawomyślnych. Pracował też w więzieniu IS w Manbidż w prowincji Aleppo.
Jak zeznał, uczestniczył w kilkunastu zatrzymaniach osób uznanych za dezerterów. Przyznał, że "tortury były na porządku dziennym", szczególnie w więzieniu. W Manbidż istniał ponadto "rynek jako miejsce egzekucji", gdzie miały miejsce rozstrzeliwania i ścięcia skazanych. Nils D. twierdzi też, że widział co najmniej jedno ukrzyżowanie.
Nils D. zaprzecza, jakoby sam brał udział w egzekucjach. Jak twierdzi, w więzieniu był kucharzem; nadzorował też złożoną z więźniów ekipę porządkową.
Członkowie oddziału szturmowego otrzymują wyższy żołd niż szeregowi bojownicy IS. Wynagradzani są też specjalnymi bonusami, a po zajęciu Mosulu otrzymali cześć zdobytych w tym mieście łupów - pisze "SZ". W szeregach jednostki specjalnej walczą też inni Niemcy.
Nils D. wrócił pod koniec 2014 roku do Niemiec. Policja aresztowała go dzięki podsłuchanej rozmowie, w której opowiadał o pobycie w Syrii. W styczniu były dżihadysta stanie przed sądem w Duesseldorfie. Ze względu na obszerne zeznania złożone podczas przesłuchań w innych procesach będzie występował jako świadek.
Federalny Urząd Ochrony Konstytucji szacuje, że z Niemiec do Syrii i Iraku wyjechało ponad 700 islamistów, z których jedna piąta to kobiety. Ponad 60 uczestniczy bezpośrednio w walkach. Co najmniej stu niemieckich bojowników zginęło w działaniach zbrojnych.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.