Samolot Air France, który rozbił się 1 czerwca nad Atlantykiem, nie uległ zniszczeniu w powietrzu - ogłosiło w czwartek francuskie Biuro Śledztw i Analiz (BEA) odpowiedzialne za ekspertyzę techniczną katastrofy.
Samolot Air France, który rozbił się 1 czerwca nad Atlantykiem, nie uległ zniszczeniu w powietrzu - ogłosiło w czwartek francuskie Biuro Śledztw i Analiz (BEA) odpowiedzialne za ekspertyzę techniczną katastrofy. Śledczy przyznają, że są bardzo daleko od ustalenia przyczyn tragedii.
Nie znaleziono śladów ognia ani ładunków wybuchowych - ogłosił na konferencji prasowej kierujący śledztwem Alain Bouillard.
Wydaje się - mówił Bouillard - że Airbus A330 uderzył o powierzchnię wody kadłubem, nie zmieniając kierunku lotu, z silnym przyspieszeniem pionowym. Problemy z prędkościomierzami, tzw. rurkami Pitota, mogły być "elementem, lecz nie przyczyną" katastrofy.
"Dziś jesteśmy bardzo daleko od ustalenia przyczyn" - mówił szef francuskich śledczych. "Nie wiemy, co stało się między powierzchnią wody a (wysokością) 35 tys. stóp (w powietrzu)".
Śledztwo znacznie utrudnia brak tzw. czarnych skrzynek z zapisem lotu. Jak poinformował Bouillard, ich poszukiwania zostały przedłużone o dziesięć dni - do 10 lipca.
Jednak szanse na ich odnalezienie maleją z każdym dniem - wskazuje agencja Reutera. Skrzynki znajdują się gdzieś w podwodnym paśmie górskim, na nierównym i pełnym szczelin terenie. Oddalenie miejsca katastrofy i brak danych o tym, co się zdarzyło (z braku czasu lub częstotliwości radiowych nie nadano sygnału o pomoc) sprawiają, że śledztwo jest wyjątkowo trudne - dodaje Reuters.
Francuscy eksperci wskazali, że odnalezione wśród szczątków kamizelki ratunkowe nie były nadmuchane, co znaczy, że pasażerowie nie przygotowywali się do lądowania awaryjnego na wodzie.
Jeden z automatycznych sygnałów wysłanych przez maszynę Air France wskazuje, że samolot otrzymywał niewłaściwe dane o prędkości ze swoich zewnętrznych prędkościomierzy. Mogło to zdestabilizować systemy kontrolne. Niektórzy eksperci sugerowali, że prędkościomierze mogły zamarznąć.
Prędkościomierze "nie zostały wykluczone z łańcucha (przyczyn), które doprowadziły do katastrofy, ale były tylko jednym z czynników - oznajmił Bouillard.
Śledczy są zdania, że nie ma obecnie podstaw, by ponad 600 używanych na świecie Airbusów A330 trzeba było wyłączyć z lotów. Przypuszczenia, że niedokładne wskazania starej wersji ciśnieniowego prędkościomierza mogły przyczynić się do katastrofy sprawiły, że niedawno Air France wymieniła je w części swoich maszyn.
Eksperci z BEA nadal nie otrzymali wyników sekcji zwłok odnalezionych na miejscu katastrofy 51 ciał ofiar katastrofy. Mają je dostarczyć władze Brazylii.
Przed dziesięcioma dniami pojawiły się opinie, oparte na stanie zwłok, że samolot rozpadł się w powietrzu. Zdaniem niektórych ekspertów wskazują na to wielokrotne złamania rąk, nóg i bioder, a także to, że część ofiar znaleziono bez ubrania. Informacje te podały brazylijskie media.
Jak powiadomił w czwartek Bouillard, dotąd odnaleziono 640 elementów samolotu, który leciał z Rio de Janeiro do Paryża.
W katastrofie zginęło 228 osób.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.