Czeczeńscy rebelianci przyznali się w piątek do przeprowadzenia w poniedziałek zamachów na zaporę w Rosji oraz na inguskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Poinformowali o tym na swojej stronie internetowej.
Źródła na Kremlu oświadczyły, że nie będą komentować "idiotycznych" czeczeńskich twierdzeń na temat zamachu w Inguszetii i katastrofy w elektrowni wodnej. Prokuratura zapewniła zaś, że w miejscu katastrofy w elektrowni nie znaleziono śladu materiałów wybuchowych i nic nie świadczy o zamachu.
W poniedziałek doszło do największej katastrofy w historii rosyjskiej hydroenergetyki. W Sajańsko-Szuszeńskiej Elektrowni Wodnej na Syberii zginęło 26 osób, a 46 uznano za zaginione. Funkcjonariusze prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy wykluczyli, by jej przyczyną było przestępstwo kryminalne. Do tej pory nikt nie sugerował, by powodem tragedii mógł być wybuch bomby.
Również w poniedziałek doszło do zamachu na terenie urzędu spraw wewnętrznych Inguszetii w Nazraniu, w którym co najmniej 20 osób zginęło, a 83 zostało rannych. Terrorysta-samobójca staranował bramę i wjechał na podwórko urzędu, gdzie zdetonował samochód dostawczy wypełniony materiałami wybuchowymi.
Jak napisano w liście zamieszczonym na stronie www.kavkazcenter.com, ukrywający się główny przywódca rebeliantów Doku Umarow postanowił nasilić wojnę gospodarczą przeciwko Rosji i w różne miejsca Rosji wysłano grupy w celu przeprowadzenia zamachów, ze szczególnym uwzględnieniem rurociągów, elektrowni i sieci elektrycznej.
"Chwała niech będzie Allahowi. 17 sierpnia dzięki naszym wysiłkom przeprowadzono operację dywersyjną w Chakasji w Sajańsko-Szuszeńskiej elektrowni wodnej" - napisała grupa określająca się mianem Batalionu Męczenników.
"W hali maszynowej udało nam się podłożyć granat przeciwpancerny z mechanizmem zegarowym, którego wybuch spowodował duże większe zniszczenia, niż liczyliśmy" - napisano w liście.
Rebelianci przyznali się także do zamachu w Nazraniu.
Źródło na Kremlu zbagatelizowało oświadczenie czeczeńskich rebeliantów. "Nie będziemy komentować idiotycznych twierdzeń" - powiedziało to źródło agencji Reutera.
Rosyjscy prokuratorzy podkreślili natomiast, że na miejscu katastrofy nie znaleziono śladu materiałów wybuchowych i nic nie dowodzi sabotażu. "W ramach śledztwa sprawdzane są różne hipotezy przyczyn wypadku. Opcja zamachu nie znalazła jednak potwierdzenia. Eksperci z Federalnych Służb Bezpieczeństwa nie wykryli śladów środków wybuchowych na miejscu wypadku" - powiedział rzecznik prokuratury Władimir Markin.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.