Hormonalne środki antykoncepcyjne to środki o silnym działaniu, potencjalnie niebezpieczne, wchodzące w wiele interakcji. Dostępność tabletki "dzień po" tylko na receptę pozwoli pacjentkom na uzyskanie porady, czy preparaty te nie wpływają negatywnie na ich zdrowie - mówił w czwartek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia.
Sejmowa komisja zdrowia zajęła się dziś rządowym projektem nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw.
Przewidziano w nim m.in, że antykoncepcyjne pigułki "dzień po" będą sprzedawane jedynie na receptę. Od 2015 r. wczesnoporonną pigułkę ellaOne bez konieczności wizyty u lekarza mogą kupić osoby powyżej 15. roku życia.
Zmianę przepisów o dostępie do leków z grupy „hormonalne środki antykoncepcyjne do stosowania wewnętrznego” przygotowało Ministerstwo Zdrowia. W lutym br. rząd przyjął ten projekt.
Nowelizację przepisów resort zdrowia uzasadnia względami medycznymi. "Wydawanie leku na receptę to procedura, która ma na celu zapewnienie pacjentom maksymalnego bezpieczeństwa farmakoterapii. Tymczasem obecnie już bardzo młode osoby (nawet po 15. roku życia) mogą bez kontroli lekarskiej kupić i stosować ten środek" - przekonywało MZ.
Podczas posiedzenia komisji zdrowia min. Konstanty Radziwiłł przypomniał, że dotychczasowe przepisy dopuszczają przyjmowanie przez pacjentki hormonalnych środków antykoncepcyjnych "bez wiedzy, zlecenia lekarza, bez kontroli ich wpływu na stan jej zdrowia".
Po zmianie przepisów, zgodnie z propozycją, hormonalne środki antykoncepcyjne do stosowania wewnętrznego będą wydawane na receptę wystawioną przez lekarza. - Rozwiązanie to umożliwi pacjentkom zasięganie opinii lekarza i uzyskanie porady, czy preparaty te nie wpływają negatywnie na ich zdrowie - tłumaczył minister zdrowia.
Wyraził zdziwienie, że rozwiązanie to budzi niewspółmiernie duże zainteresowanie zarówno posłów, jak i mediów, gdyż w projekcie nowelizacji ustawy mowa jest o wielu innych bardzo ważnych sprawach.
Radziwiłł zwrócił uwagę, że obecnie wszystkie hormonalne środki antykoncepcyjne (z wyjątkiem jednego) są w Polsce dostępne wyłącznie na receptę. - W związku z tym niektórzy odczytują ten przepis jako dotyczący tego preparatu. Tymczasem chodzi tu o zrealizowanie pewnej zasady: hormonalne środki antykoncepcyjne to zgodnie zresztą z opiniami urzędów rejestracyjnych - polskiego i Europejskiej Agencji Leków - środki o silnym działaniu, potencjalnie niebezpieczne, wchodzące w wiele interakcji - tłumaczył.
Dlatego, jak powiedział, należy traktować dostępność bez recepty tego jednego leku raczej jako anomalię niż odwrotnie. - Po prostu przywracamy tu normalność, zresztą zgodnie ze stanowiskiem również naszych poprzedników - mówił.
Przypomniał, że m.in. także minister zdrowia w rządzie PO-PSL Bartosz Arłukowicz był raczej przeciwny dopuszczeniu tabletki ellaOne, ale w konsekwencji dopuszczono go na rynek jedynie dla osób powyżej 15. roku życia.
"Ale wydaje się, że to ograniczenie jest niewystarczające" - dodał min. Radziwiłł.
Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) powołała się na badania fundacji "Rodzić po ludzku", według których średni czas oczekiwania na wizytę u ginekologa w ramach NFZ w 2015 r. to 18 dni, a skrajny przypadek to 7 miesięcy. Dlatego uznała, że jeśli dojdzie do wprowadzenia obowiązku uzyskania recepty na pigułkę antykoncepcyjną, to "ten środek będzie po prostu nieskuteczny". - Co więcej, jako lekarz wie pan, że każdy dzień opóźnienia zmniejsza skuteczność tego środka - mówiła.
Zdaniem Krzysztofa Mieszkowskiego (Nowoczesna) polityka rządu w sprawie dostępności środków antykoncepcyjnych o polityka "zamówiona przez hierarchów kościelnych", "niezgodna z duchem europejskim" i "nowoczesnym rozumieniem świata" i traktująca kobiety jak "osoby niepełnosprawne społecznie".
Beata Małecka-Libera (PO) pytała co w zamian, gdy pigułka będzie stosowana tylko na receptę. Stwierdziła, że sięga po nią jedynie 2 proc. młodych dziewcząt, reszta to kobiety dwudziesto- i trzydziestokilkuletnie, które zwracają się po pigułkę "świadomie". Ubolewała, że nawet, jeśli kobieta dostanie się w końcu do lekarza-ginekologa, to on może nie wydać recepty, argumentując to prawem do skorzystania z klauzuli sumienia.
Posłowie PiS, w tym Tomasz Latos, wiceprzewodniczący komisji zdrowia, popierali propozycję ministerstwa zdrowia i gratulowali ministrowi Radziwiłłowi odważnego procedowania zmian w zakresie dostępu do antykoncepcji.
O całkowite wycofanie z rynku pigułki ellaOne apelują od dawna organizacje pro-life. "Wiadomym jest, że ta pigułka ma nie tylko działanie antykoncepcyjne, ale także działanie wczesnoporonne – niszczące poczętą istotę ludzką tuż po jej zaistnieniu; zależy to od fazy cyklu, w którym kobieta ją zastosowała". Jej wprowadzeniu towarzyszyła kłamliwa akcja ówczesnych wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia jakoby UE nakazywała Polsce wprowadzenie tej pigułki do obiegu, a wiadomo że władze Unii jedynie dopuściły jej stosowanie" - informowało Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka w apelu o zablokowanie przez ministerstwo dystrybucji pigułki ellaOne.
Z kolei Mariusz Dzierżawski, szef Fundacji PRO-Prawo do Życia, powiedział w lutym KAI, że postulatów ograniczenia dostępności tabletek ellaOne nie odczytuje jako podjęcia kroku w dobrym kierunku. Jego zdaniem, sprzedawanie antykoncepcji awaryjnej, jest działaniem wbrew prawu i powinno zostać bowiem całkowicie zabronione.
- Tabletka ellaOne to zabijanie dzieci na receptę, a jeśli ustawa, która będzie na to pozwalała zostanie wprowadzona, to na pewno nie jest krok w dobrym kierunku - podkreślił, dodając, że zabijanie nienarodzonych powinno być całkowicie zabronione, zarówno metodami chirurgicznymi, jak i farmakologicznymi.
Producent ellaOne informuje, że środek ten przyjmuje się natychmiast po współżyciu, najlepiej do 24 godzin, chociaż jak twierdzi powinien być skuteczny nawet do 120 godzin (5 dni). Jego działanie jest zależne od tego, w którym okresie cyklu znajduje się zażywająca go kobieta. Przyjęty w okresie przedowulacyjnym na tyle zakłóci naturalny przebieg cyklu, że spowoduje zagęszczenie śluzu, może nawet nie dopuścić do jajeczkowania, a tym samym do poczęcia. Natomiast przyjęty po owulacji, gdy zapłodnienie już nastąpiło, zatrzyma prawidłowy rozwój błony śluzowej macicy, co uniemożliwi zarodkowi dalszy rozwój i spowoduje jego śmierć. Substancją czynną jest octan ulipristalu, który łączy się z receptorami progesteronu (tzw. hormonu macierzyństwa), blokując jego wytwarzanie.
W styczniu 2015 r. Komisja Europejska zdecydowała, że ellaOne może być dostępna w krajach Unii bez recepty, nie wprowadzając ograniczeń wiekowych. Komisja pozostawiła jednak wybór krajom członkowskim. Rząd PO-PSL, mimo sprzeciwu wielu środowisk, dopuścił pigułkę do sprzedaży bez recepty.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.