Po co Kościołowi, czyli po co nam wszystkim życie konsekrowane? Czym różni się od zwykłego życia świeckiego, oddanego Bogu i ludziom, często w takiej samej pracy?
Znacznie mniej kobiet wstępuje do zakonów – zauważa matka Joanna Olech, sekretarz Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonnych. Jej zdaniem podstawowe przyczyny to kryzys rodziny i kryzys wizerunku kobiety konsekrowanej. Powołań nie będzie – mówi – jeśli w środowiskach, w których wychowuje się młodzież, nie będzie świadomości że życie konsekrowane jest Kościołowi potrzebne. Naprawdę potrzebne. I dodaje zdanie, które powinno zabrzmieć jak syrena alarmowa: „Choć wciąż pozostaje otwarta kwestia: „po co te kobiety konsekrowane są Kościołowi potrzebne?”
Czemu aż syrena alarmowa? Takie pytanie oznacza, że kobiety konsekrowane tak naprawdę czują się Kościołowi niepotrzebne. Proszę zauważyć, mówi to matka przełożona! One same – żyjąc, pracując (naprawdę dużo i ofiarnie pracując), modląc się, czują się przez Kościół niedostrzegane. Nie jest łatwo dostrzec swoje powołanie do czegoś, czego nikt nie widzi i nie docenia.
Wydaje mi się, że nie ma powszechnej świadomości, po co Kościołowi życie konsekrowane. W przypadku powołań męskich sprawa jest prostsza, skoro ostatnim etapem jest kapłaństwo. To powołanie jest jasne i czytelne, zakon wydaje się jedynie miejscem formacji. Pewnym wyjątkiem są zakony kontemplacyjne, postrzegane jako „baza modlitewna”. One także mają swoje miejsce w Kościele. Gorzej z zakonami czynnymi. Z działalnością apostolską, ewangelizacyjną, opiekuńczą… Czy do tego naprawdę potrzeba iść do zakonu? Wszystkie te dzieła można przecież realizować pozostając w świecie, nie rezygnując z założenia rodziny! A jeśli nawet rezygnując, to nie podejmując dodatkowych – ograniczających możliwości wyboru – zobowiązań.
Matka przełożona wspomniała również o kryzysie wizerunku kobiety konsekrowanej. Ja – patrząc z drugiej strony – powiedziałabym o braku twarzy. Wydaje mi się, że siostra zakonna jest dla dużej grupy ludzi kimś bez osobowości. Habit w ich oczach przesłania człowieka. A przecież nikt nie chce stać się jednym z szeregu „klonów bez twarzy”. Nie ma powołania do bycia „klonem”.
Tu nie ma innej metody niż osobisty kontakt, rozmowa, współpraca. Obecność sióstr zakonnych obok, w codziennym życiu. Nie istnieje inny sposób na przełamanie szkodliwych stereotypów. To niewątpliwie zadanie dla samych zakonów.
Przede wszystkim jednak trzeba powtórzyć pytanie: po co Kościołowi, czyli po co nam wszystkim życie konsekrowane? Czym różni się od zwykłego życia świeckiego, oddanego Bogu i ludziom, często w takiej samej pracy? Jeśli na nie pilnie nie odpowiemy, nie należy się spodziewać poprawy sytuacji powołaniowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.