Cztery miliony konsumentów w Wielkiej Brytanii wyda bądź już wydało na święta więcej, niż miało w planach, i powyżej tego, na co ich stać - ocenia brytyjska organizacja charytatywna National Debtline, zajmująca się pomocą osobom, które wpadły w finansowe tarapaty.
"Święta to okres dużej presji na rodziny, by finansowo popuściły. Wielu ludziom trudno się oprzeć tej presji, ponieważ chcą, by rodzinie niczego w święta nie brakowało i by każdy miał to, czego się spodziewa" - cytuje BBC wypowiedź Bekky Boden-Wilkes z National Debtline.
Boden-Wilkes zauważa, iż jej organizacja tradycyjnie w styczniu ma najwięcej pracy, ponieważ ludzie dostają rachunki za święta i uświadamiają sobie, że wydali za dużo.
Wprawdzie obecnie w sklepach mniej jest specjalnych ofert niż rok temu, gdy gospodarka utknęła w głębokiej recesji, ale z powodu przejściowej obniżki stawki VAT (do 15 proc. z 17,5 proc.) i niskich stóp oprocentowania kredytu hipotecznego konsumenci poczuli, że mogą sobie na więcej pozwolić.
Analityk sektora handlu detalicznego Greg Hodge sądzi, iż wielu konsumentów przeświadczonych jest o tym, że gospodarka się odbija, a recesja faktycznie się skończyła, choć oficjalne dane jeszcze tego nie potwierdzają. Ostrzega zarazem przed "fałszywą jutrzenką ożywienia" i przewiduje, że z początkiem 2010 r. konsumenci zostaną zmuszeni do zaciskania pasa.
Źródłem obaw jest zły stan finansów publicznych i deficyt budżetu przekraczający 12 proc. PKB. Wielu spodziewa się, że po wyborach na wiosnę 2010 roku wzrosną podatki, i rząd, bez względu na to czy laburzystowski, czy konserwatywny, zmniejszy wydatki publiczne.
Obroty handlu detalicznego w kluczowym okresie przedświątecznym są w tym roku wyższe niż w poprzednim. Konsumenci z wyższą ufnością odnoszą się do perspektyw gospodarki.
Główna ulica handlowa Londynu - Oxford Street - nie może się uskarżać na brak klientów. Jej obroty w listopadzie były o 10,6 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu 2008 roku. Tyle samo wzrosły obroty w ekskluzywnych butikach na sąsiedniej Bond Street.
Pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi, brzmi: czy wyższe wydatki dopomogą w wyciągnięciu gospodarki z recesji, czy też indywidualnych klientów wepchną w długi.
Średni statystyczny dług gospodarstwa domowego w Wielkiej Brytanii zaciągnięty na kartę kredytową i w formie pożyczek oceniany jest na 21 tys. funtów.
Bank Barclays ocenia, że w tegorocznym sezonie świątecznym Brytyjczycy za pośrednictwem kart debetowych rozliczą transakcje na łączną sumę 23 mld funtów, o 4 proc. więcej niż w 2008 roku, z czego 5 mld funtów zainkasują supermarkety, a 1 mld stacje benzynowe. Święta to także okres zwiększonego korzystania z samochodu.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.