Sudan Południowy to obóz śmierci – uważają autorzy najnowszego raportu Amnesty International na temat tego kraju.
Według ich szacunków już ponad milion Sudańczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów. Liczba uchodźców stale rośnie. Zarówno siły rządowe, jak i opozycja dopuszczają się zbrodni przeciw ludzkości. Mordowana jest ludność cywilna. Kobiety i dziewczęta padają ofiarą gwałtów.
Tak tragiczną sytuację potwierdza również kard. Peter Turkson, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju, który niedawno gościł w tym kraju. Jego zdaniem w Sudanie Południowym panuje chaos. Trwające wciąż konflikty i walki hamują wszelki rozwój.
Ostoją Sudańczyków pozostaje Kościół i pracujący tam misjonarze. Jednym z nich jest ks. Jan Marciniak, salezjanin. Przyznaje on, że sytuacja w kraju pozostaje trudna. Zaznacza, że w Sudanie Południowym główny problem stanowią konflikty międzyplemienne. Mówi ks. Jan Marciniak.
„Sudan podzielił się ofiacjalnie 9 lipca 2011 roku. Za dwa dni będziemy więc obchodzić rocznicę tego wydarzenia. W tym roku jednak nie będzie świętowania, bo nie ma pokoju, nie ma funduszy, nie ma warunków, żeby to wszystko zorganizować. Ludzie przeżywają różne trudności, brakuje im jedzenia. Na naszej misji ludzie często jedzą tylko raz na dzień, szczególnie w tych miesiącach głodu, od stycznia do marca, jest bardzo gorąco, sucho i nic na polu nie urośnie. Wielu ludzi uciekło, niektóre wioski są całkowicie zniszczone. Drogi są bardzo trudne. Brak bezpieczeństwa. Rok temu siostra zakonna na jednej z misji została zastrzelona. Na mojej misji, gdzie mamy szkołę podstawową i średnią, to w czasie Bożego Narodzenia aż do Nowego Roku gubernator dał nam żołnierzy, aby nas pilnowali. Czasami słychać jakieś strzały. Pan Bóg nas strzeże. Ludzka modlitwa naprawdę czyni cuda”.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.