Katolicki ordynariusz Berlina abp Heiner Koch podpisał się pod apelem do Bundestagu o wzniesienia w centrum niemieckiej stolicy pomnika upamiętniającego polskie ofiary okupacji niemieckiej w latach 1939-1945.
Uzasadniając ideę postawienie pomnika, sygnatariusze apelu napisali m.in.: „Nie ma prawie żadnej polskiej rodziny, której nie dotknęłaby okupacja niemiecka lat 1939-1945. W Niemczech wiedza na temat tej barbarzyńskiej krzywdy jest stanowczo niewystarczająca”.
Pomnik miałby stanąć na skwerze naprzeciwko przyszłego Centrum Dokumentacji Federalnej Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” przy Askanischer Platz. Jak napisano w apelu, „jest to stosowne miejsce, by wznieść tu pnący się ku górze, z daleka widoczny znak upamiętnienia w polityczno-symbolicznym centrum niemieckiej stolicy”. Dzięki tej lokalizacji pomnik znalazłby się w symbolicznym centrum miasta i stanowiłoby jego dopełnienie. „Cel, jakim jest polsko-niemieckie pojednanie, podobne do przyjaźni niemiecko-francuskiej, jaką udało się osiągnąć, pozostaje jak dotąd niezrealizowany” - czytamy w apelu. „Nawet narodowosocjalistyczna dyktatura uszanowała Francję jako naród. Polska jako naród miała natomiast zostać zniszczona. Tylko wówczas, gdy o tym nie zapomnimy i gdy nasz drugi wielki sąsiad, Polska, będzie dziś respektowany jako naród w pełni swojej godności i wolności, sąsiedztwo może przerodzić się w przyjaźń” . Pod apelem podpisały się już dziesiątki osób ze świata niemieckiej kultury, polityki oraz niemieckich historyków.
Inicjatorem postawienia pomnika jest niemiecki architekt Florian Mausbach, były przewodniczący Federalnego Urzędu Budownictwa i Planowania Przestrzennego.
W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
O magnitudzie 6,3 w rejonie zamieszkanym przez 500 tys. osób.
Przeprowadzono 5 listopada 1985 r. pod kierunkiem Zbigniewa Religi
M.in. by powstrzymać zabijanie chrześcijan przez dżihadystów.
Wartość zrabowanego sera oszacowano na ponad 100 tysięcy euro.
Ciała Zawiszy nigdy nie odnaleziono, ale wyprawiono mu symboliczny pogrzeb w listopadzie 1428 r.
Powód? Nikt nie sprawdza, czy dokument naprawdę wystawił lekarz.