Archidiecezja Baltimore pozwała do sądu miasto twierdząc, że jego nowe przepisy dotyczące centrów doradztwa dla kobiet w ciąży łamią konstytucyjne prawa do wolności słowa i religii.
Urzędnicy największego miasta stanu Maryland od stycznia br. żądają, by przed takimi centrami wsparcia, wśród których są także placówki wspomagane przez Kościół katolicki, widniały znaki informujące, że w ośrodkach tych kobiety nie otrzymają skierowania na aborcję lub antykoncepcję.
Metropolita Baltimore abp Edwin F. O'Brien uważa, że nowe prawo „krzywdzi dobrych ludzi, którzy dobrowolnie z całych sił pomagają kobietom w ciąży”.
Zwolennicy obowiązkowych tablic informacyjnych twierdzą, iż ma to związek z troską o zdrowie kobiet. Zdaniem rzeczniczki stanowej filii proaborcyjnej organizacji Planned Parenthood Christine Lyn Diller, kobiety w centrach doradztwa wprowadza się w błąd, co do ryzyka, jakie niesie ze sobą aborcja i sztuczne środki antykoncepcyjne.
Innego zdania są pracownicy tych ośrodków. Reprezentujący archidiecezję prawnicy uważają, że przepisy niesprawiedliwie uderzają w cztery centra, które na codzień wspierają i służą pomocą kobietom i dzieciom. Nie mają wątpliwości, że przepisy mają na celu naznaczenie Kościoła katolickiego, który broni życia.
Według prawa miejskiego znak informacyjny przed ośrodkiem ma być czytelny, napisany w języku angielskim i hiszpańskim. Za jego brak placówka, która została upomniana, ma 10 dni na dostosowanie się do prawa. Grozi jej kara do 150 dolarów za każdy dzień zwłoki.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.