Parlament Kirgistanu znalazł się w środę w rękach demonstrantów, którzy protestują przeciw polityce prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Demonstranci podpalili też budynek prokuratury generalnej - poinformowała z Biszkeku agencja AFP.
Do siedziby parlamentu, który jest usytuowany w pobliżu siedziby prezydenta, wdarły się setki demonstrantów.
Tymczasem sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oświadczył w środę, że jest wstrząśnięty ofiarami śmiertelnymi w Kirgistanie i wezwał strony konfliktu do powściągliwości.
Ban Ki Mun usilnie zaapelował o dialog i zachowanie spokoju, by uniknąć dalszego rozlewu krwi - powiedział jego rzecznik Martin Nesirky, który był tego dnia przejazdem w Moskwie.
W starciach milicji z opozycją w stolicy Kirgistanu, Biszkeku, zginęło w środę kilkanaście osób. Władze wprowadziły w części kraju stan wyjątkowy. Do rozproszenia pięciotysięcznego tłumu zebranego przed siedzibą rządu w Biszkeku milicja użyła gazów łzawiących, działek wodnych i granatów ogłuszających. Gdy demonstranci usiłowali wedrzeć się do gmachu strzeżonego przez elitarne jednostki milicji, oddziały ochrony porządku otworzyły ogień.
Ban Ki Mun zakończył w tym tygodniu podróż po pięciu byłych republikach radzieckich w Azji Środkowej; odwiedził m.in. Kirgistan.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.