65 lat temu, 25 września 1953 r., w święto patrona stolicy bł. Władysława z Gielniowa, został bezprawnie aresztowany prymas Stefan Wyszyński. Podczas mszy św. w archikatedrze warszawskiej wierni będą się modlić o jego beatyfikację - poinformowało PAP biuro prasowe archidiecezji.
"Trzy lata internowania, cierpienia i szykany miały zniszczyć jego autorytet i Kościół w Polsce, a paradoksalnie wydały duchowe owoce, bo w czasie uwięzienia prymas Wyszyński przygotował Jasnogórskie Śluby Narodu oraz dziewięcioletni program Wielkiej Nowenny przed obchodami Milenium Chrztu Polski" - podało biuro.
Według biura archidiecezji decyzja o uwięzieniu prymasa Polski zapadła dzień wcześniej na posiedzeniu PRL-owskiego rządu. Prezydium rządu wydało uchwałę "O środkach zapobiegających dalszemu nadużywaniu funkcji pełnionych przez ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego". Zawierała ona decyzję, że prymas ma opuścić Warszawę i zamieszkać w wyznaczonym klasztorze bez prawa jego opuszczania aż do nowego zarządzenia władz.
Poinformowało też, że akcją aresztowania prymasa kierował dyrektor Departamentu XI Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego płk Karol Więckowski. Wzięło w niej udział 50 esbeków. Wbrew planom akcja rozpoczęła się po godzinie 21.45, gdyż dopiero wówczas kard. Wyszyński wyszedł z kościoła akademickiego św. Anny i dotarł na ul. Miodową około godziny 22.00.
"Gdy przedstawiono mu uchwałę rządu PRL o jego internowaniu, zapewnił kierujących akcją, że nie rezygnuje z pełnionych funkcji kościelnych, a za jego usunięcie odpowiadają ci, którzy wydali taki rozkaz" - przypomniało biuro prasowe archidiecezji.
Dodało jednocześnie, że kard. Wyszyński kilka minut spędził w kaplicy, po czym wyprowadzono go z Domu Arcybiskupów Warszawskich. Miał ze sobą brewiarz i różaniec. "Ze względu na wiek i godność" nie wyprowadzono go jak więźnia. Z Miodowej samochód bezpieki odjechał o godz. 0.50 a agenci MBN rozpoczęli rewizję w biurach i innych pomieszczeniach rezydencji prymasa Polski.
Prymas Wyszyński był internowany między 25 września 1953 a 28 października 1956, kolejno w Rywałdzie (25 września 1953 - 12 października 1953), Stoczku Klasztornym (12 października 1953 - 6 października 1954), Prudniku (6 października 1954 - 27 października 1955) i Komańczy (27 października 1955 - 26 października 1956).
Biuro prasowe archidiecezji warszawskiej podkreśliło, że na miesiąc przed uwolnieniem, gdy wiedział już, że jego uwolnienie jest już tylko kwestią czasu, prymas zanotował w swoim dzienniku "Pro memoria": "Nigdy nie wyrzekłbym się tych trzech lat i takich trzech lat z curiculum mego życia. Jednak lepiej, że upłynęły one w więzieniu, niżby miały upłynąć na Miodowej. Lepiej dla chwały Bożej, dla pozycji Kościoła Powszechnego w świecie - jako stróża prawdy i wolności sumień; lepiej dla Kościoła w Polsce i lepiej dla pozycji mojego Narodu; lepiej dla moich diecezji i dla wzmocnienia postawy duchowieństwa. A już na pewno lepiej dla dobra mej duszy. Ten wniosek zamykam dziś, w godzinie mego aresztowania, swoim Te Deum i Magnificat".
"Prymas Wyszyński chciał bronić Kościoła, miał wiele dobrej woli, czego wyrazem było porozumienie, które zawarł w 1953 roku z władzami. Mówił wiele słów z ambony, mówił wiele do ówczesnych rządzących Polską, ale przyszedł taki moment, kiedy za św. Piotrem apostołem musiał powiedzieć +Non possumus+. Trzeba nam bardziej słuchać Boga niż ludzi. Doskonale wiedział, że za tym stoi gotowość na więzienie. Nie pomogło słowo, pomógł ten znak radykalny, jakim było uwięzienie na pełne 3 lata" - mówił przed pięciu laty, w 60. rocznicę uwięzienia prymasa Polski metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
Zobacz nasz serwis
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.