100 lat temu, 16 stycznia 1919 r., dowództwo nad Powstaniem Wielkopolskim objął gen. Józef Dowbor-Muśnicki. Nowy dowódca zreorganizował oddziały powstańcze, powołał do wojska kilka roczników rekrutów, a także zakończył tworzenie regularnej Armii Wielkopolskiej, która w szczytowym momencie liczyła ponad 100 tys. żołnierzy.
Józef Dowbor-Muśnicki urodził się 25 października 1867 r. w Garbowie na ziemi sandomierskiej. W wieku 14 lat wstąpił do Korpusu Kadetów w Petersburgu. Jego dwaj bracia byli oficerami w rosyjskiej armii. "Służąc w obcych szeregach nie zapomnieliśmy jednak nigdy o tem, co nam rodzice wskazywali, a mianowicie to, że Polska odrodzić się musi i potrzebować będzie ludzi odpowiednio i wszechstronne wykształconych, a zatem i wojskowych" - wspominał Dowbor-Muśnicki.
Przez ponad 30 lat służył w wojsku rosyjskim. Był oderwany od środowiska polskiego, dlatego, jak sam przyznawał, mówił nie najlepiej po polsku. Wziął udział w wojnie rosyjsko-japońskiej w 1905 r., a podczas I wojny światowej doszedł do stopnia generała i stanowiska dowódcy korpusu.
W 1917 roku został organizatorem I Korpusu Polskiego w Rosji. Rok później władze bolszewickie bezskutecznie usiłowały zlikwidować tę formację. Dochodziło nawet do starć zbrojnych. Korpus został zdemobilizowany w maju 1918 roku pod naciskiem Niemców. Biograf generała Piotr Bauer pisał, że Dowbor-Muśnicki uważał to wydarzenie nie za likwidację korpusu, lecz za warunek przewiezienia go do kraju, chociaż bez uzbrojenia, i zachowanie w ten sposób kadr dla Wojska Polskiego.
W listopadzie 1918 r. Dowbor-Muśnicki spotkał się z Józefem Piłsudskim, jednak nie otrzymał od niego żadnego istotnego stanowiska wojskowego. Gdy w styczniu 1919 doszło do próby prawicowego zamachu stanu, spiskowcy uwzględniali w swoich planach Dowbora-Muśnickiego. Generał podszedł z ostrożnością do całego przedsięwzięcia, obiecując, że jeśli zamach się uda, to rozważy przyjęcie stanowiska ministra wojny.
16 stycznia 1919 roku Dowbor-Muśnicki, wskazany jako kandydat przez Piłsudskiego, został dowódcą Powstania Wielkopolskiego, zmieniając na tym stanowisku mjr. Stanisława Taczaka. Zdaniem historyka Piotra Bauera Piłsudski chciał się pozbyć generała, którego traktował za rywala. Piłsudski uważał, że Dowbor nie poradzi sobie w Wielkopolsce i zrazi do siebie tamtejszą ludność. Tak się jednak nie stało.
Dowbor-Muśnicki zreorganizował oddziały powstańcze i przeforsował decyzję o poborze poszczególnych roczników, a także organizował regularną Armię Wielkopolską, która w szczytowym momencie liczyła ponad 100 tys. żołnierzy.
"Brakowało oficerów a gen. Dowbor-Muśnicki przywiózł ze sobą około 200 oficerów z I Korpusu. Szeregowi poznaniacy i ci oficerowie z zaboru rosyjskiego dogadali się ze sobą, bo były to czasy, gdy jednoczono się dla odzyskania niepodległości" - mówił PAP Jarosław Łuczak, kierownik Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego.
Za zasługi w organizacji wojska gen. Józef Dowbor-Muśnicki został mianowany przez Naczelną Radę Ludową generałem broni. Po włączeniu w drugiej połowie 1919 r. Wojsk Wielkopolskich do Wojska Polskiego, Dowbor-Muśnicki został dowódcą frontu wielkopolskiego istniejącego do maja 1920 roku.
Podczas wojny polsko-bolszewickiej, na początku sierpnia 1920 roku Piłsudski zaproponował niewykorzystanemu dotąd generałowi objęcie dowództwa frontu południowego. Propozycji tej Dowbor-Muśnicki nie przyjął, powodowany obawą, że Piłsudski kieruje go na stracony odcinek walk, by można było go obciążyć winą za niepowodzenia.
Dowbor-Muśnicki uważał natomiast, że powinien dowodzić oddziałami wielkopolskimi, które formował. "Elementarna zasada organizacji wymagała, bym to wojsko prowadził na polu walki" - podkreślał. Odmowa Dowbora-Muśnickiego traktowana była nawet przez ludzi mu życzliwych jako poważny błąd. Jesienią 1920 roku, po złożeniu wniosku o dymisję, Dowbor-Muśnicki został przeniesiony do rezerwy a następnie w stan spoczynku.
Gdy w maju 1926 r. marszałek Józef Piłsudski dokonał zamachu stanu, politycy wielkopolscy rozważali zbrojne przeciwstawienie się mu i widzieli tutaj rolę dla gen. Dowbora-Muśnickiego. Generał uważał jednak, że ewentualne postanowienie o stłumieniu rebelii musi wyjść od prezydenta, rządu lub Sejmu. Jednocześnie obawiał się o bezpieczeństwo państwa i jego granice, gdyby doszło do wojny domowej.
Po 1926 roku przebywał głównie w swoim majątku w Batorowie, w Wielkopolsce. Napisał wspomnienia. Kończył je prośbą do bliskich mu ludzi "o wybaczenie mi tego wielkiego błędu, że nie narzuciłem Polsce ustroju, który odpowiadałby naszym ideałom. Realne do tego możliwości posiadałem".
Zmarł 26 października 1937 roku w Batorowie. Pochowany został w Lusowie.
Dwie córki generała zostały zamordowane podczas II wojny światowej: Janina Lewandowska w Katyniu, Agnieszka Dowbor - Muśnicka w Palmirach.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.