- Wtedy nie mogłem być przygotowany na taki moment. Było to kompletne zaskoczenie. Pierwsza reakcja: ciekną nam wielkie łzy. Wszyscy płaczemy - mówi bp Andrzej Czaja o pierwszym zgłoszeniu, jakie przyjął w kurii opolskiej.
Po ustanowieniu zespołu roboczego - przygotowującego program prewencji w zakresie ochrony dzieci i młodzieży w jednostkach kościelnych w diecezji opolskiej - bp Andrzej Czaja udzielił opolskim mediom (NTO, Doxa i "Gość Opolski") wywiadu m.in. na temat postępowania przy zgłaszaniu przypadków pedofilii.
- Polityka „zero tolerancji” absolutnie obowiązuje. Obecnie mamy już jasno wytyczone procedury postępowania. Jest pełnomocnik ds. ochrony dzieci i młodzieży w kurii, który przyjmuje zgłoszenie, wszczynany jest proces wstępny i oczywiście powiadamiana prokuratura. Zgłaszamy także sprawę do Kongregacji (Nauki Wiary, która rozpatruje te przypadki w Watykanie - przyp. A.K.) - mówi bp Czaja.
Biskup opolski jest jednym z tych hierarchów Kościoła w Polsce, którzy najbardziej zdecydowanie wypowiadają się i działają duszpastersko (wystarczy przypomnieć bezprecedensowy list pasterski z października ubiegłego roku, czy kapłański dzień pokuty i przebłagania za pedofilię) w kwestii nadużyć seksualnych duchownych wobec małoletnich.
- Kiedy przyjmowałem pierwsze zgłoszenie w roku 2012, nie było jeszcze w tej sprawie wytycznych Konferencji Episkopatu Polski. Na szczęście były wytyczne watykańskie. Jednak nie mogłem być przygotowany na taki moment, było to kompletne zaskoczenie. Pierwsza reakcja: ciekną nam wielkie łzy. Wszyscy płaczemy. To był czas, kiedy nie mieliśmy żadnej drogi postępowania wytyczonej: nie wiem, co mam mówić, jak mam reagować. Reagujesz po prostu sercem, tak jak sumienie dyktuje - opowiada biskup opolski.
W ostatnich latach zmieniła się nie tylko wiedza i świadomość społeczna nt. pedofilii, ale także prawo dotyczące przestępstw tego rodzaju. W roku 2012 prawo np. nie obligowało każdego mającego wiedzę o podejrzeniu przestępstwa pedofilii do zgłaszania go do prokuratury (tak jest dopiero od lipca 2017 r.).
Bp Czaja podkreśla, że w każdym przypadku, z którym spotkał się jako biskup, informował ofiarę i jej opiekunów bądź rodziców o ich prawie do zgłoszenia sprawy organom ścigania. - Dzisiaj - nawet gdyby ofiara albo rodzina chciała, by sprawy nie zgłaszać do prokuratury - ja i tak muszę ją zgłosić. Chyba, że ustalimy, że zgłasza ją rodzina - mówi ordynariusz diecezji opolskiej i podkreśla, że najczęstszą reakcją zgłaszających jest naturalna chęć zachowania dyskrecji, zwykle ze względu na opinię środowiska lokalnego. Tak było również w pierwszym przypadku, w roku 2012.
Inną kwestią jest postępowanie ze sprawcami, którzy często nie chcą się przyznać do winy. Biskup również tu przywołał pierwszy zgłoszony przypadek. - Dzwoniłem do tego księdza zaraz. (…) Powiedziałem mu: chłopie, choćbyś miał siedzieć, choćbyś miał być wydalony ze stanu duchownego - pamiętaj: ważniejsze jest zbawienie, ty musisz stanąć w prawdzie, żebyś mógł wstąpić na drogę zbawienia. Przyznał się. I został wydalony ze stanu duchownego - mówił bp Czaja.
- Mogło się wydawać, że - skoro nie było zgłoszenia do prokuratury - to Kościół zamiatał sprawę pod dywan. Nie, Kościół nie zamiatał, Kościół działał. I były owoce tego działania. Dzisiaj - odkąd się zmieniło prawo świeckie - jest po prostu inaczej - zaznacza biskup opolski.
Bp Czaja planuje, by w parafiach diecezji opolskiej, w których doszło do popełnienia przestępstw seksualnych na małoletnich, odbyły się nabożeństwa pokutno-przebłagalne. - Wspólnota musi od nas usłyszeć, że tu miało miejsce takie zdarzenie i dopuścił się tego taki a taki ksiądz - mówi ordynariusz opolski.
Poniżej, w nagraniu z tej rozmowy przygotowanym przez red. Tomasza Siniewa z radia Doxa, można posłuchać, jak bp Andrzeja Czaja opowiada o swojej reakcji na przestępstwa pedofilii.
Więcej w „Gościu Opolskim” 3 marca br.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.