Barcelona pokonała w Madrycie Real 1:0 w 26. kolejce piłkarskiej ekstraklasy Hiszpanii. To drugie zwycięstwo ekipy z Katalonii na Santiago Bernabeu w ciągu czterech dni - w środę wygrała tam też w półfinale Pucharu Króla.
Wygrana w środku tygodnia dała Barcelonie awans do finału (w pierwszym meczu na Camp Nou było 1:1), w którym 25 maja zmierzy się z Valencią na stadionie Betisu w Sewilli.
"Królewskim" nie udało się w sobotę zrewanżować. W sobotę jedyną bramkę zdobył w 26. minucie Chorwat Ivan Rakitic, który sprytną podcinką "oszukał" zarówno obrońcę i kapitana Sergio Ramosa, jak i belgijskiego bramkarza Thibaut Courtois.
Taki wynik praktycznie przekreśla szanse gospodarzy na tytuł mistrzowski. Z dorobkiem 48 mają już 12 punktów straty do prowadzącej Barcelony. O 10 ustępuje liderowi Atletico Madryt, które w niedzielę może jednak ten dystans zmniejszyć. Tego dnia zespół argentyńskiego trenera Diego Simeone zmierzy się na wyjeździe z Realem Sociedad San Sebastian.
Stołecznemu Realowi zupełnie nie wiedzie się ostatnio w meczach z Barceloną przed własną publicznością. W sześciu takich spotkaniach od listopada 2015 roku, licząc ligę i puchar, "Królewscy" ponieśli pięć porażek i tylko raz wygrali. Bilans bramek: 14-4 na korzyść gości.
We wcześniejszym sobotnim meczu doszło do niespodzianki w Huesce, gdzie zamykający tabelę gospodarze pokonali Sevillę 2:1. Beniaminek pozostał na ostatnim miejscu, ale ma już tylko trzy punkty straty do strefy dającej utrzymanie.
Z kolei pokonani z 37 punktami spadli na szóstą pozycję. Mają o trzy mniej od czwartego Alaves, które wygrało na wyjeździe z walczącym o utrzymanie Villarreal. W niedzielę do "czwórki" dającej prawo gry w Lidze Mistrzów może awansować Getafe - 39 pkt, o ile nie przegra na wyjeździe z Betisem Sewilla.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.