Reklama

Szkodliwa jedność

„Lojalność” i „solidarność” zastępująca myślenie w tym przypadku może być szkodliwa. Dla kandydatów liczą się tylko poglądy tych, których można pozyskać - lub stracić.

Reklama

Pierwsza tura wyborów prezydenckich za nami. Przed drugą obu kandydatów kokietuje lewicę. O głosy ludzi o poglądach chrześcijańskich starać się nie warto. Dlaczego? Odpowiedź jest niestety prosta: bo można być ich pewnym.

Wpływu na życie społeczne katolicy pozbawiają się na własne życzenie. Jeśli nasze głosy można sobie „policzyć”, rzucając od czasu do czasu jakiś ochłap, choćby w postaci milczenia w sprawach zasadniczych, nie warto się o nie starać. W efekcie mamy dwóch kandydatów, których stanowiska w kwestiach bioetycznych są zbliżone i odległe od nauczania Kościoła katolickiego.

Pomówmy o konkretach. Dopuszczalność aborcji: nie należy nic zmieniać. Zapłodnienie in vitro: Jarosław Kaczyński nie ma zdania, a w każdym razie go nie wyraża. Nie wybrał nie tylko odpowiedzi „powinna być zakazana”, odrzucił także wariant zbliżony do opisanego w projekcie Gowina. Bronisław Komorowski w kwestionariuszu prezydenckim „Gościa” również nic nie powiedział, z wywiadu dla KAI można przypuszczać, że jest zwolennikiem modelu niemieckiego (w przybliżeniu: projekt Gowina z wprowadzeniem finansowania przez państwo kilku procedur zapłodnienia). Taką ustawę marszałek Sejmu zapewne podpisze bez oporów. Można się natomiast spodziewać, że Jarosław Kaczyński ją zawetuje, choćby ze względu na odpłatność. Politycznie będzie to gest cenny, a mało kosztowny. W efekcie pozostanie status quo.

Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, które rozwiązanie jest mniejszym złem. Ustawa bioetyczna w kształcie: projekt Gowina + odpłatność z jednej ogranicza zło, z drugiej zwiększa jego dostępność. Brak ustawy to wolna amerykanka.

Nie da się uznać, że w podstawowej dla mnie kwestii kandydaci istotnie się różnią. Co więcej: różnić się nie zamierzają. Nie mam powodu, by wybrać któregokolwiek dla jego poglądów. Nie mam powodu również, by wybrać któregokolwiek, aby nie zwyciężył jego przeciwnik. Nie interesuje mnie „lojalność” czy „solidarność prawicy”. Interesuje mnie szacunek dla moich poglądów w kwestiach najważniejszych.

Nie, nie jest tak, że muszę wybrać któregoś z kandydatów. Mogę zagłosować przeciw obydwu, czyli świadomie oddać głos nieważny. Czy są jakieś kwestie drugo- i trzeciorzędne, które sprawiają, że warto poprzeć jednego z nich? Mamy na zastanowienie się jeszcze półtora tygodnia.

Warto się zastanowić. „Lojalność” i „solidarność” zastępująca myślenie w tym przypadku może być szkodliwa. Dla kandydatów liczą się tylko poglądy tych, których można pozyskać – lub stracić.
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
wiecej »