W pożarze, który wybuchł w czwartek wieczorem w jednym z hoteli w Sulejmanii na północy Iraku, zginęło 29, a nie 40 osób - poinformował w piątek szef lokalnej policji, prostując bilans ofiar podany wcześniej przez miejscowe służby medyczne.
Pożar wybuchł w hotelu Soma w centrum miasta. Wśród zabitych jest czterech Amerykanów.
"Oficjalny ostateczny bilans ofiar to 29 zabitych i 22 rannych. Zeszłej nocy w szpitalu panował chaos z powodu dużej liczby ofiar. To może tłumaczyć dlaczego doszło do pomyłki przy obliczeniach" - wyjaśnił Nadżim-Eldin Kader, który dowodzi lokalną policją.
Według przedstawicieli sił bezpieczeństwa, trzy osoby zabiły się skacząc z trzeciego piętra budynku objętego płomieniami.
"Większość ludzi, którzy zginęli, udusiła się dymem. Nie mogli wydostać się" z hotelu - powiedział szef wydziału zdrowia w Sulejmanii dr Rekot Hama-Raszid.
Przedstawiciel miejscowych sił bezpieczeństwa Kader Hama-Dżan zapewnił, że na pewno nie doszło do zamachu terrorystycznego. Jego zdaniem, przyczyną pożaru było najprawdopodobniej uszkodzenie instalacji elektrycznej.
Jej ciało w stanie nienaruszonym spoczywa w kościele klarysek w Viterbo.
Światowy Program Żywnościowy ostrzegł, że jego zapasy w Strefie Gazy wystarczą na dwa tygodnie.