Uwielbiam odkrywać nowe, czuję niedosyt bycia w Afryce... Myślę, że na pustyni człowiek tak bardziej dotyka swojej duchowości - o podróżach opowiada Anka Olej Kobus, dziennikarka i podróżniczka, autorka bloga afrykanka.pl
Kiedy to się zaczęło?
Gdy miałam siedem lat. Tata był na kontrakcie w Nigerii. Ściągnął nas z mamą. Płynęliśmy tam statkiem, miesiąc w jedną i drugą stronę. I gdzieś ta Afryka we mnie wpłynęła.
Zapadło w serce?
Jedno z ukochanych wspomnień, gdy statek się kołysze na falach, a przez okno widać światła miasta kładące się na morzu. Kiedy dotarliśmy do Nigerii, to był kosmos dla mnie. Bo przecież, kiedy byłam dzieckiem to banany były w Polsce dwa razy do roku, na święta. A tam w kuchni na co dzień (śmiech). Zaskoczeniem było, że dzieci się mnie bały. Wołały na mnie robak w białej skórze. I też wspomnienie to ściana deszczu, która nadciąga, ciemna, jak próba generalna przed potopem i się rozpętuje. To takie metafizyczne doświadczenie. Nigeria była takim kawałkiem Afryki, przez który zostawiłam tam serce. A ja byłam w raju. Potem wróciliśmy do Polski. A we mnie gdzieś zostało wielkie marzenie by wrócić do Afryki.
Anna Olej-Kobus/afrykanka.plAle najpierw były Indie, Nepal i Tybet...?
Aż w 1996 znalazłam się w Etiopii. I Etiopia wciągnęła mnie bez reszty. Potem tam wracałam. Kiedy proponowałam w redakcji materiały o Etiopii nikt nie chciał. "Anka, znów jakieś straszne historie o biedzie"... A ja mówię: "ależ skąd. przecież tam anioły pomogły budować królowi Lalibeli kościoły w skałach, tam jest ukryta arka przymierza, tam jest czarny Camelot..." I tak opowiadałam... A ta historia była fascynująca i ciekawa. Nie na darmo mówi się o Etiopii, że to wyspa czarnego chrześcijaństwa. Bo tam chrześcijaństwo od IV wieku. Czyli my jeszcze biegaliśmy po i borach i lasach, Mieszko się nie narodził a tam powstawały kościoły, manuskrypty święte. I gdzieś tu moje zauroczenie kulturą Afryki. Jaka jest bogata i różnorodna.
Anna Olej-Kobus/afrykanka.plPotem doszła Namibia....
Piękna, pustynna. Myślę, że na pustyni człowiek tak bardziej dotyka swojej duchowości. Odbyliśmy naszą rodzinną podróż przez Namibię z dwójką dzieci. Dla chłopców to było jak zanurzenie się w biblijnym raju, bo te zwierzaki dokoła i to piękno wszechobecne. To zrobiło na nas wrażenie.
Przyznajesz, że ostatnio fascynuje Cię Afryka Zachodnia, kraje jak Togo, Benin, Ghana.
W Ghanie zetknęłam się z filozofią adinkra. To znaki. Każdy z nich niesie ze sobą jakieś przesłanie. Zrobiłam oznaczenie adinkra w języku polskim. Opisałam je. Jest taki znak gye nyame, to znaczy Któż jak Bóg. A pełne znaczenie jest takie, że świat jest niepoznany. Tylko Bóg może go poznać, któż jak Bóg może opisać ten swiat. Niesamowita jest wieloznaczność i złożoność znaków adinkra. Myślę o kolejnych warsztatach dla dzieci. O afrykańskiej kulturze. Nie o zwierzętach , ale o tym, czego Afryką nie kojarzymy. Jak np. domy w kształcie warownych zamków, jak w Beninie i Togo. Są na liście UNESCO. Ja mam wrażenie że nikt nie wie o takiej Afryce, a o takiej chciałabym mówić.
Anna Olej-Kobus/afrykanka.plWciąż trzeba uwrażliwiać aby odpowiednio mówić "o Afryce", unikać stereotypów?
Nawet specjalnie zrobiłam wpis, jak mówić i pisać o Afryce. Faktycznie, Afryka często jest traktowania jako jeden kraj, słowo wytrych. Tak jak Australia jest jednym krajem i kontynentem, taki mówi się o Afryce. A tu mamy ponad 50 krajów. Mówi się o afrykańskich tańcach, afrykańskiej muzyce, o duchowości, koralikach. Z drugiej strony mówi się o Afryce w kontekście przegranych szans, wojen, pomocy humanitarnej. To takie dwie narracje: jedna to miejsce pełne nieszczęście, a druga, że tam nie dotarła cywilizacjach, że ludzie tam żyją pośród zwierząt. To obie błędne narracje. My sobie nie uświadamiamy, że większość ludzi przez całe życie nie ujrzy zwierzęcia "afrykańskiego". Bo nie pojadą do parku narodowego, które są drogie, a może po prostu ich to nie interesuje. My też nie pojedziemy wszyscy do Puszczy Białowieskiej zobaczyć żubry, lub w Bieszczady niedźwiedzia.
Anna Olej-Kobus/afrykanka.plLiteratura kształtuje nasze wyobrażenia...
Po części, przez sposób w jaki opisujemy inne kultury, skupiając się na tym co egzotyczne. A ludzie normalnie żyją, w taki sposób jak my. Afryka jest bardzo różnorodna, i jak się opowiada to zawsze o jakimś jej "odcinku". Ja staram się pokazywać zwykłe codzienne życie, pokazać pokój dziecięcy, dzieci ubrane w zachodnie stroje. By pokazać, że jest tak jak u nas. By wyjść z tego stereotypu myślenia. Choć z takimi stereotypami łatwo żyć.
Najważniejszy język w podróży?
Przede wszystkim to język uśmiechu. Jesteś miły dla innych to i inni będą dla ciebie. I nie rzucasz się z aparatem. Trzeba lubić ludzi. Traktować ich z szacunkiem i życzliwością, tak jak chciałbyś by ciebie traktowano. Warto nauczyć się kilku słówek w ich języku. To nie ważne, że będziesz źle wymawiać. Wszyscy się cieszą że podjęliśmy taką próbą. Ja sama zmagam się z językiem mlasków jakim mówią ludzie Damara w Nambii i Buszmeni. Myślę że taka życzliwość, otwartość i chęć uczenia się od ludzi jest kluczem do uczenia się ich kultury.
Zajrzyj na: https://afrykanka.pl/
Anna Olej-Kobus/afrykanka.pl
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.