Hosni Mubarak nie miał charyzmy Nasera ani giętkości Sadata, a jedyną jego zdolnością był „totalitarny pragmatyzm”. Tak o nakłanianym do ustąpienia prezydencie Egiptu pisze w dzienniku „La Repubblica” były rzecznik Watykanu, Joaquin Navarro-Valls.
Znacznie wyżej od Mubaraka ceni on rządzącego Egiptem w latach 1954-1970 Gamala Abdela Nasera, jednego z najważniejszych przywódców świata arabskiego, a także jego następcę – Anwara Sadata, który zginął w zamachu w 1981 roku. To po nim ówczesny wicprezydent Mubarak przejął władzę.
Navarro-Valls przypomina, że spotkał Mubaraka osobiście dwa razy: w 1994 roku, gdy był członkiem watykańskiej delegacji na szczyt ludnościowy w Kairze i „podczas podróży, jaką Jan Paweł II odbył do Egiptu i na Synaj” w 2000 roku.
„Odniosłem wtedy wrażenie, że jest człowiekiem przeciętnym i schematycznym, powołanym do tego, by rządzić osiemdziesięciomilionowym narodem, nie posiadającym demokratycznych tradycji. Jego siła – której używał bez żadnego sprzeciwu – wynikała przede wszystkim z kariery zawodowej. Jako młody oficer lotnictwa, wyszkolony w Moskwie, bardo szybko posiadł mentalność zdominowaną przez poczucie odpowiedzialności za instytucje państwa” – pisze Navarro-Valls.
Nie wiąże też większych nadziei z namaszczonym przez Egipcjan na lidera protestów, Mohamedem el-Baradei, mówiąc o jego „zasadniczej słabości politycznej”. „Jego obecność wśród kontestatorów robiła wrażenie, że to bardziej on idzie za innymi, aniżeli inni dają się jemu prowadzić” – stwierdza były rzecznik Watykanu.
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.