Ukraińcy starają się na bieżąco dokumentować zbrodnie wojenne popełniane przez rosyjskie wojska. Reaktywowali inicjatywę Euromajdan SOS, zapewniającą pomoc prawną uczestnikom prodemokratycznych protestów sprzed 9 lat. Obecnie zajmuje się ona gromadzeniem dowodów obciążających rosyjskich najeźdźców.
Dowody, które udało się zebrać, są na bieżąco wysyłane do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze i do Rady Europy. „Mamy mało czasu, nie wiemy, ile nam go zostało, dlatego musimy dobrze go wykorzystać” – mówi w rozmowie z włoskim dziennikiem Avvenire Oleksandra Matwijczuk, ukraińska prawniczka, która koordynuje prace inicjatywy Euromajdan SOS.
Oleksandra Matwijczuk ma 38 lat, jest wielokrotnie nagradzaną działaczką ukraińskiego ruchu prodemokratycznego, promotorką Centrum Swobód Obywatelskich i doradczynią parlamentu. Jest w stałym kontakcie z Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze. „Ukraina nie ratyfikowała umowy, ale Trybunał ma pełne uprawienia do prowadzenia dochodzeń na naszym terytorium” – podkreśla. Współpracuje też ściśle z Radą Europy, dostarczając jej dowodów na łamanie praw człowieka przez Rosjan.
Przykładów udokumentowanych zbrodni wojennych z każdym dniem przybywa. To przede wszystkim celowe ataki na obiekty cywilne: domy mieszkalne, przedszkola, szpitale, korytarze humanitarne i infrastrukturę, ale także używanie zakazanej międzynarodowymi traktatami broni, takiej jak bomby kasetowe czy pociski termobaryczne. Istnieją również liczne dowody na podszywanie się rosyjskich żołnierzy pod wojska ukraińskie i cywilów, co stanowi naruszenie prawa międzynarodowego. Każdego dnia wzrasta liczba przypadków umyślnej brutalności.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.