W Rosji coraz silniejszy staje się antydemokratyczny i prowojenny ruch prawicowych nacjonalistów, którzy krytykują Kreml za porażki w wojnie na Ukrainie, domagając się eskalacji konfliktu i całkowitego podbicia Ukrainy bez litości dla ofiar cywilnych - pisze na portalu magazynu "Foreign Policy" rosyjski dziennikarz Aleksiej Kowalow.
Niebezpieczne są nie tylko żądania eskalacji wojny na Ukrainie, w tym powszechne nawoływanie do użycia broni jądrowej - zaznacza Kowalow, dziennikarz blokowanego w Rosji, mającego siedzibę w Rydze niezależnego portalu Meduza.
Aktualizujemy na bieżąco: Nasza relacja z wojny na Ukrainie
Ten rozdrobniony ruch upatruje przyczyn rosyjskich porażek na Ukrainie nie w doskonałej postawie ukraińskich żołnierzy, którzy bronią własnego kraju za pomocą nowoczesnej taktyki i zachodniej broni, ale w "wewnętrznym wrogu" w samej Rosji - pisze Kowalow.
Dodaje, że taka narracja niebezpiecznie przypomina powstałą po I wojnie światowej w Niemczech teorię spiskową o "ciosie w plecy", która tłumaczyła wojenną porażkę działaniem "nikczemnych wrogów wewnętrznych", w tym Żydów. To z kolei stało się integralną częścią nazistowskiej propagandy, która doprowadziła ten ruch do władzy; dlatego rosnąca siła rosyjskich ekstremistów źle wróży przyszłości powojennej i poputinowskiej Rosji - konkluduje dziennikarz.
Kowalow zaznacza, że opisywany przez niego ruch to rozdrobniona, luźna koalicja różnych grup i środowisk, aktywnych głównie w sieci. Składa się m.in. z prawicowych nacjonalistów, wojowniczych ekstremistów, weteranów prowadzonej od 2014 r. agresji na ukraiński Donbas, najemników grupy Wagnera, ale również blogerów i reporterów wojennych przekazujących informacje z Ukrainy, pracowników państwowych mediów czy żołnierzy. Przed wojną niektóre z tych grup promowały różne prawicowe i nacjonalistyczne idee, takie jak odbudowa ZSRR i podporządkowanie mu Europy Wschodniej czy budowa "Rosji tylko dla Rosjan".
Postawa tych środowisk wobec Putina waha się od całkowitego podporządkowania po krytykowanie jego rządów z prawicowych pozycji, ale wszystkie je łączy odrzucenie propagandowej narracji Kremla dotyczącej wojny na Ukrainie i ostra krytyka rosyjskiego kierownictwa wojskowego i politycznego "za powstrzymywanie pełnej mocy Rosji" - zaznacza Kowalow.
"Postulaty tego ruchu można sprowadzić do tego: chcą więcej zbrodni wojennych, żadnej litości, wyrzutów sumienia, nawet pozorów troski o ofiary cywilne, aż do całkowitego ujarzmienia Ukrainy i wymazania na zawsze samej idei ukraińskości" - pisze autor. Uzupełnia, że po ostatnich rosyjskich niepowodzeniach wokół Charkowa pojawiło się też wiele żądań użycia broni jądrowej.
"Poziom nienawiści i szyderstwa wobec wszystkiego co ukraińskie jest trudny do przekazania" - podkreśla dziennikarz. Według Kowalowa hasła tego ruchu można opisać nie tylko jako otwarte nawoływanie do ludobójstwa, ale - w niektórych przypadkach - jako głosy jawnie faszystowskie lub neonazistowskie.
Większość związanych z tym ruchem blogerów pozostaje anonimowa dla zachodnich odbiorców, ale wśród prominentnych postaci tego środowiska można wymienić np. Igora Girkina, byłego wojskowego i śledzonego również przez zachodnie media blogera, wytykającego militarne porażki Kremla - pisze autor "Foreign Policy". Zaznacza, że zachodni odbiorcy powinni pamiętać o tym, że Girkin, znany również jako Striełkow, sam prawdopodobnie dopuszczał się zbrodni wojennych na Ukrainie podczas kampanii w 2014 r.
Jak na ironię, niektóre z najbardziej niesympatycznych postaci w Rosji są teraz najbardziej konsekwentnymi i wnikliwymi krytykami strategii Kremla - ocenia Kowalow.
Chociaż władze w Moskwie zintensyfikowały represje wobec osób sprzeciwiających się wojnie i cenzurują o niej informacje, na razie nie dotyka to tych środowisk - zauważa dziennikarz. Istnieją jednak sygnały, że Kreml dostrzega ten problem i będzie chciał powstrzymać "gniewnych nacjonalistów" - uzupełnia.
"Niezależnie od tego, czy Kreml teraz się rozprawi (z tymi grupami - PAP), toksyczna narracja ruchu prowojennego zacznie żyć własnym życiem - zwłaszcza kiedy Rosja przegra wojnę, co wydaje się teraz nieuniknione" - zaznacza Kowalow. Dodaje, że upadek rosyjskiego państwa stworzy dobre warunki dla dalszego rozwoju ekstremizmów. "Jeżeli szukający rozliczeń prowojenni nacjonaliści są jedyną opozycją, która pozostała w Rosji, świat może zdążać w ciemnym i niebezpiecznym kierunku" - podsumowuje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...