Dla osób w kryzysie bezdomności równie ważna, jeśli nie ważniejsza, od pomocy materialnej, jest pełna szacunku relacja z drugim człowiekiem - powiedziała PAP prezeska Fundacji Kapucyńskiej Katarzyna Tsiantos.
W niedzielę Kościół katolicki obchodzi VI Światowy Dzień Ubogich, w tym roku pod hasłem zaczerpniętym z Drugiego Listu św. Pawła do Koryntian "Chrystus dla was stał się ubogim".
Jak zaznaczyła Tsiantos, mówiąc to św. Paweł chciał pokazać, jak ważne jest utożsamianie się z potrzebującymi.
"Te słowa mają nam pomóc w refleksji nad naszym stylem życia - codzienną gonitwą, zabieganiem, zbytnim skupianiem się na sobie i nie dostrzeganiem otaczającego nas wielowymiarowego ubóstwa" - podkreśliła. Zdaniem prezeski fundacji, przykładem dla wszystkich jest św. Franciszek z Asyżu, który pozostawił bogactwo i oddał całe swoje życie na służbę najbiedniejszym.
Tsiantos zastrzegła, że w związku z wybuchem wojny w Ukrainie, rosnącą inflacją i wysokimi cenami energii, sytuacja osób ubogich żyjących w stolicy znacznie się pogorszyła. Poinformowała, że przed wybuchem pandemii do jadłodajni fundacji na zupę przychodziło codziennie 250-300 osób. Obecnie jest ich około 600.
"Jest coraz więcej ludzi ubogich. Przychodzą do nas na zupę nie tylko osoby bezdomne, ale także ludzie, którym po prostu nie starcza pieniędzy na zakup jedzenia" - mówiła Tsiantos. Dodała, że sporo osób korzysta również z magazynów odzieżowych Fundacji Kapucyńskiej, ponieważ nie stać ich na nowe buty czy zimową kurtkę.
"W czasie pandemii przychodziło do nas około tysiąc osób dziennie. Teraz ta liczba się zmniejszyła, ale wynika to przede wszystkim z faktu, że nie serwujemy już posiłków na wynos" - wyjaśniła.
Prezeska Fundacji Kapucyńskiej zaznaczyła, że z pomocy braci kapucynów korzystają również uchodźcy z Ukrainy. "Zwłaszcza na początku, zaraz po wybuchu wojny, było ich bardzo dużo. Teraz przychodzi mniej Ukraińców, ale wciąż są obecni" - powiedziała.
Poinformowała, że oprócz sycącej zupy i chleba, korzystający z jadłodajni przy ul. Miodowej, otrzymują zazwyczaj również owoce, ciasta i słodycze.
"Gotujemy z tego, co otrzymujemy od darczyńców. Oprócz tego mamy magazyn odzieżowy, z którego wydajemy ubrania, chemię, kosmetyki i leki przeciwbólowe" - dodała.
Jak podkreśliła, potrzeby fundacji są ogromne. "Jest nam potrzebne wszystko. Idzie zima, wiec potrzebujemy ciepłych kurtek, zimowych butów, skarpet, bielizny, śpiworów i koców. Często te rzeczy mamy w domach, wystarczy przejrzeć zawartość szafy i chcieć się podzielić" - wymieniła.
Zaznaczyła, że dla podopiecznych równie ważne jak pomoc materialna, są relacje nawiązywane w fundacji. "Podczas pandemii kontakt twarzą w twarz był bardzo ograniczony, zawieszone zostały warsztaty i wieczory filmowe, posiłki wydawaliśmy na wynos. To było duże utrudnienie. Obecnie ten kontakt wraca. Wróciły posiłki jedzone wspólnie w jadłodajni. Planujemy, że warsztaty powrócą w przyszłym roku" - wymieniła.
"Myślę, że to, iż możemy usiąść, porozmawiać, wesprzeć psychicznie i duchowo, jest dla nich równie ważne, jeśli nie ważniejsze, niż zupa czy ciepła kurtka, którą od nas dostaną" - oceniła Tsiantos.
Podkreśliła, że dla osób korzystających z pomocy fundacji najważniejsze jest to, że wiedzą, iż jeśli mogą zwrócić się do jej pracowników o pomoc.
Zdaniem prezeski Fundacji Kapucyńskiej, Światowy Dzień Ubogich to dobra okazja do tego, by przypomnieć, że dawanie pieniędzy nieznajomym na ulicy to nie najlepszy pomysł. "W ten sposób często nie tylko nie pomagamy, ale wręcz szkodzimy. Wielu bezdomnych jest uzależnionych od alkoholu i kiedy ktoś da im pieniądze, najprawdopodobniej kupią za nie alkohol. Lepszym pomysłem jest kupienie takiej osobie jedzenia czy innej rzeczy, której akurat potrzebuje" - wyjaśniła.
Dodała, że najlepiej wspierać finansowo organizacje, które zajmują się pomocą ubogim i wiedzą jak to efektywnie robić. "A kiedy ktoś poprosi nas o pomoc na ulicy, możemy po prostu skierować tę osobę w miejsce, gdzie może ją otrzymać" - mówiła.
Tsiantos zastrzegła, że wciąż pokutuje stereotyp dotyczący osób w kryzysie bezdomności, że "są leniwe, nie chce im się wziąć do pracy i same sobie zgotowały taki los". "Takie myślenie jest krzywdzące a sam problem znacznie bardziej złożony. Osoby, które znalazły się na ulicy to najczęściej ludzie niemający wsparcia w rodzinie, samotni, często uzależnieni czy cierpiący na choroby psychiczne" - stwierdziła.
Jak zaznaczyła, "każdy człowiek może znaleźć się w kryzysie bezdomności". "Osoby bezdomne po prostu nie miały tyle szczęścia, co my, którzy mamy rodziny i przyjaciół, nie otrzymali wsparcia, kiedy znaleźli się w kryzysowej sytuacji. A teraz są za słabi, nie mają siły, by się podnieść z bezdomności" - tłumaczyła.
Światowy Dzień Ubogich ogłosił papież Franciszek w liście na zakończenie Roku Miłosierdzia w 2016 roku.
Fundacja Kapucyńska im. bł. Aniceta Koplińskiego powstała w 2010 r. z inicjatywy brata Piotra Wardawego i Marka Seretnego, który objął stanowisko prezesa fundacji. Wspiera działalność kapucynów, którzy od 25 lat prowadzą przyklasztorną jadłodajnię dla ubogich i bezdomnych w Warszawie przy ulicy Miodowej 13. W ciągu roku fundacja wydaje ponad 40 tys. obiadów, ponad 100 tys. litrów zupy, 50 tys. kanapek i 18 tys. kaw. Fundacje wspiera 120 wolontariuszy. Jej fundatorem jest aktor Jarosław Pazura.
W 2018 roku miało miejsce otwarcie Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy na Miodowej - Domu błogosławionego Aniceta Jałmużnika Warszawy, w którym mieści się jadłodajnia dla ubogich oraz punkt wydawania leków i odzieży.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.