Nazwisko Christo Miszkowa, od kilku lat ojca Nikanora, stało się głośne w Bułgarii na początku dekady, gdy ten analityk finansowy, obracający niegdyś milionami, zrzekł się kariery i wstąpił do klasztoru.
Po dziewięciu latach ekspert od międzynarodowych rynków finansowych, człowiek, który przed trzydziestką ucieleśniał marzenie każdego studenta ekonomii o tym, by obracać się w świecie wielkiej finansjery, jest jeszcze bardziej pewny, że decyzja była słuszna.
Przed definitywnym jej podjęciem spędził pięć miesięcy w samotności. Znalazł się w małym klasztorze w wyludniającej się okolicy na zachód od Sofii. Klasztor pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana, nazwanych przez prawosławną cerkiew "bezsrebrnikami" (za bezinteresowność w pomocy innym), był wówczas w opłakanym stanie; nie było prądu i dach przeciekał.
Na pytanie, co może skłonić człowieka o prestiżowym zawodzie, obracającego milionami, do wybrania biedy i życia pustelnika, odpowiada: "Wiara". Odpowiedź byłaby zbyt łatwa, gdyby nie wyjaśnił: "Po latach pracy, śledząc rynki w różnych strefach czasowych, poczułem się wyczerpany". Mówi, że zrozumiał to podczas wycieczki do monasterów na górze Athos - do republiki mnichów prawosławnych na Półwyspie Chalcydyckim w północnej Grecji. "Tam, w ciszy wybrałem dla siebie lepszą drogę" - opowiada ojciec Nikanor w dokumentalnym filmie telewizyjnym, który właśnie pokazano.
"Nie uciekłem z giełdy, miałem dobre wyniki" - mówi mnich. Dodaje, że widział, jak miliony mogą stopnieć w ciągu minuty, jak dochodził do swojej decyzji krok po kroku. Nie była to decyzja podjęta pod wpływem stresu lub impulsu. Studiował literaturę religijną. Wielu z dawnych znajomych nadal go jednak nie rozumie.
Dawny analityk finansowy nie zerwał jednak z światem materialnym. W ciągu ośmiu lat odbudował klasztor, przekształcił go w prosperujące gospodarstwo. "Mamy baterie słoneczne, jesteśmy niezależni od dostawców prądu. Mamy farmę" - podkreśla. Mnich Nikanor otrzymał dopłatę unijną do stworzenie farmy produktów ekologicznych, odrodził tradycyjną niegdyś w tym regionie hodowlę bawołów. Monasterskie stado liczy dzisiaj 88 sztuk. Klasztor słynie z produkcji ekologicznie czystych warzyw.
Na pytania dziennikarzy, którzy odwiedzają go z prośbą o skomentowanie sytuacji na rynkach finansowych, zwłaszcza po kryzysie z 2008 r., mówi: "Internet w klasztorze jest słabiutki, nie mam czasu na śledzenie rynków, a i nie jest to moją sprawą. Nawet nie znam obecnej wartości indeksów giełdowych".
Ocalenie i odbudowanie jednego klasztoru jest według niego ważnym, lecz nie ostatecznym celem. Mówi, że być może podjąłby się zadania odbudowy kolejnej świątyni. Uważa, że ważne są nie tylko modlitwy, lecz i aktywność.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.