Polska prokuratura wojskowa wykluczyła, by 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu. Do oddzielnego postępowania wyłączyła wątki organizacji przez osoby cywilne lotów z 7 i 10 kwietnia do Smoleńska oraz lądowania tam Jaka-40. Pełnomocnicy bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej Rafał Rogalski i Aleksander Pociej odmiennie ocenili tę decyzję, zgodzili się jednak, że nie można obecnie twierdzić, iż zamach miał miejsce.
To najważniejsze informacje piątkowej konferencji prokuratury, która podsumowała blisko rok polskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przedłużono je ostatnio do 10 października br.
Prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa (WPO) w Warszawie wykluczyła, by 10 kwietnia doszło do zamachu terrorystycznego - poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet. Zarazem prokuratorzy mówili, że wciąż nie wiedzą, co było przyczyną tragedii. Nadal nie mają wielu wnioskowanych od dawna dokumentów rosyjskiego śledztwa (w tym materiałów nt. statusu lotniska w Smoleńsku i tamtejszych kontrolerów lotu), oryginałów czarnych skrzynek i wraku samolotu. Według Seremeta polskie śledztwo zdynamizuje się po ich uzyskaniu oraz po zakończeniu prac polskiej komisji badającej katastrofę.
W dotychczasowym materiale prokuratura nie znalazła przesłanek, by stwierdzić, że doszło do "czynu o charakterze terrorystycznym" - oświadczył szef WPO płk Ireneusz Szeląg. "Takie stanowisko będzie potwierdzone w dokumencie kończącym postępowanie" - mówił. Zastrzegł, że jeśli pojawiłaby się w tej materii jakaś nowa - jak podkreślił - racjonalna przesłanka, prokuratura wróci do badania tego wątku.
Na potwierdzenie tego ustalenia przywołano np. wyniki badań rzeczy ofiar katastrofy, na których nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych. Ponadto uzyskano w śledztwie opinie biegłych: Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii, który nie stwierdził obecności w miejscu katastrofy materiałów wybuchowych, toksycznych i radioaktywnych ani ponadnormatywnego promieniowania; Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych - uznał, że paliwo tupolewa było prawidłowe; Instytutu Geologii PAN - stwierdził, że mgła w Smoleńsku była zjawiskiem naturalnym; biegłych ds. nawigacji lotniczej - zbadali karty podejścia do lotniska (opinia będzie jeszcze poszerzana). Są też opinie kryminalistyczne ABW i KGP filmu z miejsca katastrofy - według Szeląga nie stwierdzono, by dźwięki z filmu były wystrzałami z broni palnej, ale nie ustalono ich pochodzenia.
Natychmiast po otrzymaniu wraku Tu-154 polscy eksperci poddadzą go badaniu, także w kontekście wątku zamachu - mówił naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Przypomniał, że polska prokuratura wystąpiła o zwrot wraku. Na razie pozostaje on dowodem w śledztwie Rosjan i jest im niezbędny do zakończenia ich śledztwa. Parulski zapewnił, że wrak wróci do Polski, ale nie potrafi określić kiedy. Polscy prokuratorzy nie wiedzą, na jakim etapie jest rosyjskie śledztwo.
29 marca z głównego śledztwa wyłączono wątek organizacji lotów i przekazano do prokuratury cywilnej. Będzie to Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, której śledczy od półtora miesiąca badali akta śledztwa wojskowego, by "płynnie zacząć własne". Zbada ona ewentualność niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień, od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r., przez urzędników kancelarii prezydenta i kancelarii premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie oraz BOR - w związku z wizytami w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).
Prokuratorzy nie chcieli powiedzieć, kogo ten wątek może personalnie dotyczyć. Wątek wyłączono, bo prokuratura wojskowa nie może badać czynów osób niepełniących czynnej służby wojskowej. WPO nadal bada zaś organizację lotu z 10 kwietnia w zakresie, który dotyczy wojskowych.
Jakiekolwiek wnioskowanie o zarzutach, czy umorzeniu jest czystą spekulacją - powiedział Szeląg, podkreślając, że wątek organizacji lotu jest prowadzony "w sprawie", a nie przeciw komukolwiek. Dodał, że z samego wyłączenia ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej wątku organizacji lotu nie można wyciągać dalej idących wniosków. "Prokuratorzy mają swój pogląd prawny, co do oceny tych materiałów pod względem wyczerpania znamion czynów zabronionych, ale jest to ich prywatny pogląd, nie na użytek publiczny" - dodał.
Seremet przyznał, że cywilna prokuratura widzi potrzebę uzupełnienia materiału w tym wątku. Nie wykluczył, że będzie potrzeba przesłuchania kluczowych osób w państwie, ale "decyzja będzie należeć do prokuratorów prowadzących to postępowanie". Parulski dodał, że w toku śledztwa WPO przesłuchano jako świadków wielu ludzi "szczególnie ważnych w funkcjonowaniu państwa polskiego", m.in. szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego i szefa MON Bogdana Klicha.
Kolejnym wyłączonym - i to już 25 marca - wątkiem sprawy, który pozostanie jednak w gestii WPO jako odrębne śledztwo, jest sprawa lądowania samolotu Jak-40 w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. Według zawiadomienia dowódcy Sił Powietrznych z lutego br., mogło wtedy dojść do "bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym". Piloci Jaka-40 mieli wylądować poniżej minimalnych warunków pogodowych i przy braku zgody kontroli naziemnej.
Materiały głównego śledztwa w sprawie katastrofy obejmują już 132 tomy akt jawnych i 21 tomów akt wydzielonych. Prokuratorzy przesłuchali już ponad 500 świadków. W sumie w śledztwo zaangażowano 73 polskich prokuratorów wojskowych.
Po wykluczeniu zamachu, polscy prokuratorzy badają nadal: działanie polskiej załogi w kontekstach ewentualnego błędu techniki pilotowania, naruszenia przez załogę zasad dyscypliny lub regulaminu lotów, albo niedostateczne wyszkolenie załogi. Szeląg ocenił, że wątek ewentualności usterki technicznej zyskał na znaczeniu po rosyjskim zaleceniu wycofania z eksploatacji samolotów TU-154M (szef MON Bogdan Klich wstrzymał loty VIP na jedynym polskim Tu-154M i można na nim wykonywać tylko loty szkoleniowe lub eksperymentalne - PAP). Prokuratura bada też, czy do katastrofy mogło dojść z winy złej pracy polskiego personelu naziemnego, albo rosyjskich kontrolerów.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.