Obecność prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w katedrze w Łucku na obchodach 80. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej to ogromny gest, zwłaszcza w warunkach wojny, w której Ukraina broni się przed Rosją - ocenił w niedzielę biskup diecezji łuckiej Witalij Skomarowski.
Prezydenci Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski uczestniczyli tego dnia w mszy świętej w intencji ofiar Rzezi Wołyńskiej w łuckiej katedrze rzymskokatolickiej. Po modlitwie przywódcy dwóch państw postawili znicze przed ołtarzem świątyni.
"U nas toczy się wojna, w związku z którą prezydent (Zełenski) ma naprawdę dużo zajęć. To, że wydzielił czas, by być tutaj razem z nami i złożyć hołd pomordowanym, to jest wielki, wielki gest" - powiedział bp Skomarowski w rozmowie z PAP.
Hierarcha podkreślił, że uroczystości upamiętniające ofiary Wołynia były wyjątkowe, gdyż w Łucku zebrali się przedstawiciele trzech Kościołów: rzymskokatolickiego, greckokatolickiego i prawosławnego.
"Te obchody odbywają się u nas co roku, ale takiego przedstawicielstwa duchowieństwa jeszcze na nich nie było. Przybył metropolita (Prawosławnej Cerkwi Ukrainy) Epifaniusz, arcybiskup większy (Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego) Swiatosław Szewczuk i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Arcybiskup Szewczuk powiedział, że dziś odczuwamy tutaj pełnię Kościoła. Tak właśnie było" - wskazał bp Skomarowski.
Pytany, czy niedzielnie uroczystości w Łucku zbliżają nas do porozumienia w sprawie Zbrodni Wołyńskiej, biskup Skomarowski powiedział, że "zależy to od każdego człowieka".
"To zależy, zależy od każdego człowieka. Bardzo mało zostało tych, którzy przeżyli. Moja ciocia pochodzi z Wołynia, spod Włodzimierza. Uniknęła tej rzezi, wyjechała do Polski i przez kilkadziesiąt lat bała się przyjechać na Ukrainę. Kiedy to przezwyciężyła i przyjeżdżała tutaj, rozmawiała z ludźmi, to jakoś to odpuściło. Ta rana pozostanie na zawsze, a w jaki sposób zostanie wygojona, to zależy od łaski Bożej, o którą każdego roku modlimy się" - oświadczył.
Zdaniem biskupa, pomiędzy narodami Polski i Ukrainy doszło do ogromnego zbliżenia na poziomie ludzkim i stało się to przez wojnę.
"Takie zbliżenie największe, które nastąpiło, stało się podczas tej wojny. To bardzo dużo zmieniło, kiedy Rosja napadła na Ukrainę i Polacy pierwsi wyciągnęli pomocną dłoń, przyjęli naszych ludzi, nasze kobiety i dzieci, otwarli swoje domy i dotychczas okazują wszelką pomoc, i polityczną i wojskową i humanitarną. I ludzie to doceniają" - powiedział.
"Pomału te uprzedzenia zostaną przezwyciężone. Zawsze coś między nami będzie, jak to między sąsiadami bywa. Ale ta otwartość narodu polskiego odegrała bardzo ważną rolę, za co bardzo jesteśmy wdzięczni" - oświadczył bp Skomarowski w rozmowie z PAP.
80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 roku, Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na ok. 150 miejscowości zamieszkanych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. "Krwawa niedziela" jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945. W wyniku ludobójczych działań zginęło ok. 100 tys. Polaków.
Sprawcami ludobójstwa - Rzezi Wołyńskiej byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, będąca często sąsiadami Polaków i związana z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją", zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkałego wyłącznie przez Ukraińców.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.