Pracownik uszkodzonej w trzęsieniu ziemi elektrowni atomowej Fukushima I zmarł w sobotę, gdy upadł - poinformował operator siłowni, firma TEPCO. Ekipy poszukiwawcze kontynuują przeczesywanie ewakuowanych terenów, szukając 9,5 tys. zaginionych.
To pierwszy jak dotąd przypadek od trzęsienia ziemi i fali tsunami z marca, że na terenie elektrowni zmarł człowiek.
Na ciele zmarłego nie wykryto żadnych radioaktywnych substancji. 60-letni mężczyzna nie miał widocznych obrażeń. Pracę w elektrowni rozpoczął w ubiegły piątek. W chwili wypadku miał na sobie ochronny kombinezon. Dawka promieniowania, na jaką był wystawiony, była niewielka, ok. 0,17 milisieverta.
Sąsiedni pracownik nie narzekał na żadne dolegliwości.
Incydent nastąpił podczas instalowania nowego systemu chłodzenia w siłowni, w której doszło do stopienia rdzenia i całkowitego jego obnażenia.
Tymczasem policja i japońskie Siły Samoobrony wciąż szukają ok. 9,5 tys. zaginionych osób, choć od potężnego trzęsienia ziemi i fali tsunami - które wywołały szereg wycieków radioaktywnych z Fukushimy I - minęły już ponad dwa miesiące. Coraz trudniejsza staje się identyfikacja ciał, na które trafiają ekipy poszukiwawcze. Liczbę ofiar kataklizmu szacuje się obecnie na ok. 15 tysięcy.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.