W 84 proc. szkół podstawowych, w klasach pierwszych lub w oddziałach zerowych już teraz są dzieci sześcioletnie - poinformowała w czwartek w Sejmie wiceminister edukacji Krystyna Szumilas. Jej zdaniem, świadczy to o tym, że rodzice zaufali tym szkołom.
"Okres przejściowy, to okres intensywnego przygotowania do obligatoryjnego obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Ponieważ nauczanie dzieci młodszych powinno być zgodne z ich możliwościami, dlatego w nowej podstawie programowej nauczania (...) kładziony jest nacisk na to, że nauczanie odbywa się w oparciu zabawę, stąd program 'Radosna Szkoła'. W ostatnich 2 latach wydano prawie 156 mln zł, powstało 997 placów zabaw, z tego 517 na wsi, a w ogóle ponad 2 tys. szkół ma już place zabaw" - mówiła w Sejmie Szumilas w odpowiedzi na pytania posłów PJN, Elżbiety Jakubiak i Zbysława Owczarskiego, dotyczące stanu przygotowań szkół na przyjęcie dzieci 6-letnich.
Zakończony w ubiegłym tygodniu rok szkolny 2010/2011 był drugim rokiem z rzędu, gdy o tym, czy dziecko rozpocznie naukę wcześniej niż w wieku 7 lat, decydowali rodzice. Zgodnie z ich wolą do I klas w całym kraju poszło 12,5 proc. dzieci sześcioletnich, rok wcześniej, gdy zaczęto obniżać wiek rozpoczynania nauki, do szkół poszło 4,3 proc. sześciolatków. Jednak od 1 września 2012 r. obowiązkowo naukę będą musiały zacząć wszystkie dzieci w tym wieku.
Według Szumilas, z powodów demograficznych teraz jest najkorzystniejszy moment na wprowadzenie obniżenia wieku obowiązku szkolnego; w 2002 r. populacja sześciolatków wynosiła 427 tys., teraz jest ich 354 tys. Od wielu lat spada liczba uczniów w szkołach, w tym w szkołach podstawowych. Niż demograficzny dotyka kolejne roczniki - w roku szkolnym 2008/2009, czyli przed wprowadzeniem możliwości przyjmowania sześciolatków bez orzeczenia poradni psychologiczno-pedagogicznej, w szkołach podstawowych było 2 mln 294 tys. uczniów, zaś w 2010/2011, czyli roku szkolnym, który właśnie się skończył, było 2 mln 191 tys. Oznacza to, że mimo iż do szkół poszło 58 tys. sześciolatków liczba uczniów w szkołach podstawowych zmalała o 102 tys.
Jak podkreśliła wiceminister, na terenach wiejskich sześciolatki w szkołach to ratunek przed zamykaniem szkół. "Tam populacja dzieci, które są w rocznikach szkoły podstawowej, jest najmniejsza" - poinformowała.
Jednocześnie zaznaczyła, że istnieją duże różnice między poszczególnymi samorządami i szkołami w skali kraju. Według Szumilas w dużych miastach, szczególnie tam, gdzie buduje się nowe duże osiedla lub gdzie przyjeżdżają dzieci z terenów podmiejskich, może nastąpić kumulacja dzieci w przyszłym roku w pierwszych klasach.
"Z drugiej strony te duże miasta zabiegały bardzo, by w okresie przejściowym liczba sześciolatków w szkołach była jak największa. Z informacji podawanych przez prasę od 1 września tego roku w Warszawie w szkołach będzie 50 proc. sześciolatków, w Trójmieście 50 proc., w Poznaniu ponad 40 proc., w Krakowie 30 proc., we Wrocławiu, Toruniu i Łodzi po 20 proc." - poinformowała.
"Liczba dzieci sześcioletnich w szkołach z roku na rok rośnie" - podkreśliła Szumilas wyrażając przekonanie, że nie tylko łagodzi to skutki niżu demograficznego w szkołach, ale stanowić też będzie łagodne przejście do sytuacji, gdy wrześniu 2012 r. wszystkie sześciolatki obejmie obowiązek szkolny.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.