W zeszłym roku w sądach zaginęło 321 akt, najwięcej w sprawach cywilnych - 182. Najgorzej wypadła apelacja poznańska, gdzie brakuje 91 akt, rok wcześniej zaginęło tam 80 - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Według statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości w sumie w 2010 roku zaginęło o 59 mniej akt. Najskuteczniej problem ogranicza apelacja warszawska, gdzie liczba zaginionych spraw spadła o połowę (do 31 akt) w porównaniu z 2009 rokiem.
"Mamy coraz mniej wpadek. Procedury dotyczące zarządzania dokumentami są ściślej przestrzegane" - mówi Marcin Łochowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Problem udało się ograniczyć też dzięki poprawie warunków lokalowych.
Akta powinny podlegać odtworzeniu niezależnie od tego w jakich okolicznościach zostały zagubione lub zniszczone. Tak dzieje się tylko w sądach. Choć w urzędach też giną dokumenty, część z nich odmawia ich odtworzenia, powołując się na brak odpowiednich przepisów.
Zwróciła na to uwagę rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. W wystąpieniu do szefa MSWiA domaga się stworzenia odpowiednich regulacji.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.