Nie przypisywałbym Laymah Ggowee tak wielkiej roli w obaleniu Charlesa Taylora - pisze o jednej z liberyjskich laureatek tegorocznej pokojowej nagrody Nobla o. Jacke Gniadek, polski misjonarz werbista, który w latach 2004-2005 pracował w Liberii. Było to już po zakończeniu wojny, a przed poprzednimi wyborami prezydenckimi, w których wygrał druga tegoroczna noblistka Ellen Johnson-Sirleraf.
O tej ostatniej o. Gniadek pisze, że była ona wówczas tylko jednym z wielu kandydatów. - Należała do miejscowego politycznego establishmentu (była w rządzie W. Tolberta przed wybuchem wojny). Termin wyborów nie pozwalał na wypromowanie mniej znanych kandydatów. Wybory odbywały się w kraju, który był kontrolowany przez wojska ONZ-u. Johnson-Sirleaf pracowała dla Banku Światowego, więc nie trudno się domyślić, kto ją popierał. Namieszać mógł trochę George Weah, najlepszy piłkarz Afryki wszech czasów, ale przegrał z Johnson-Sirleaf w drugiej turze. To pokazuje, że zwycięstwo przyszło jej z trudem - wspomina werbista.
- Nie przypisywałbym Laymah Ggowee tak wielkiej roli w obaleniu Charlesa Taylora - mówi misjonarz o kolejnej laureatce Nobla. - Nie przypominam sobie, bym o niej kiedykolwiek słyszał. Słyszałem natomiast bardzo często o rytualnych morderstwach na tle politycznym. Byłem świadkiem marszu zorganizowanego przed siedzibą rządu, by ten powstrzymał rytualne morderstwa, które przybierały na sile przed wyborami. Kobiety były w białych t-shirtach (charakterystyczne dla jej Women of Liberia Mass Action for Peace), ale nie przypominam sobie, jaka organizacja stała za przygotowaniem tego marszu - dodaje zakonnik.
- Po moim doświadczeniu w Liberii patrzę na politykę tym kraju i w całej w Afryce z innej perspektywy. Polityki nie można tutaj oderwać od religii. W Liberii nikt do końca nie wierzy, że zwycięstwo w wyborach to tylko sprawa demokracji, czyli postawienia krzyżyka przy kandydacie i wrzucenia kartki do urny (nawiasem mówiąc, nigdzie nie widziałem tylu niepiśmiennych ludzi, co w tym
kraju). I nie mam tu bynajmniej na myśli fałszowania wyborów. Chodzi mi raczej o dostęp do nadprzyrodzonej siły, bez której nikt nie wygrywa wyborów. Tak tu powszechnie się wierzy. A dostęp do niej osiąga się za pomocą rytuałów, do których niezbędne są ludzkie organy. Dzisiaj można je kupić na rynku w Monrowii - opowiada polski misjonarz,.
48-letni o. Jacek Gniadek pracował w kilku afrykańskich krajach, obecnie w Zambii. Doktorat z teologii moralnej zdobył, broniąc pracy analizującej myśl Karola Wojtyły oraz przedstawiciela austriackiej szkoły ekonomii Ludwiga von Misesa.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.