W Rosji rośnie liczba kobiet cierpiących na niepłodność. Większość przypadków ma związek z komplikacjami po dokonywanych w kraju na masową skalę aborcjach - donosi dziennik "St Petersburg Times".
Według oficjalnych danych, co roku 64 proc. wszystkich ciąż w Rosji kończy się aborcją. Marina Tarasowa, zastępca dyrektora Instytutu Badań ds. Ginekologii i Położnictwa Rosyjskiej Akademii Nauk w Sankt Petersburgu, poinformowała, że co roku przybywa w kraju około 200-250 tys. bezpłodnych kobiet. Na koniec 2007 r. w całym kraju zarejestrowano ponad 5.5 par, które nie mogą począć dziecka. W ciągu ostatnich 5 lat zjawisko występowania kobiecej niepłodności wzrosło o 14 proc. Obecnie we wszystkich państwowych szpitalach aborcje są bezpłatne i szeroko dostępne. Co dziesiąta Rosjanka przerywa ciążę w wieku poniżej 18 lat, a występowanie chorób ginekologicznych w grupie wiekowej 15-17 lata w ciągu ostatnich 5 lat wzrosło o 30 proc. Mimo wysiłków rządu, który stara się walczyć z niskim poziomem urodzeń, dane statystyczne są wciąż dalekie od satysfakcjonujących. Jednocześnie z raportu UNICEF wynika, że w Rosji żyje ponad 420 tys. dzieci pozbawionych opieki rodzicielskiej. Co 70 niepełnoletni mieszkaniec Rosji żyje w sierocińcu, domu dziecka lub specjalnym internacie. Rosyjski Kościół Prawosławny ogłosił obecny rok Rokiem Rodziny.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.