Poświąteczny weekend, który już za nami, to był dobry czas na nacieszenie i oswojenie się z prezentami, którymi zostaliśmy obdarowani. Wnioski „po"? Dla mnie zaskakujące, ale i budujące.
Nieustannie słyszymy, że konsumpcyjna cywilizacja oferuje nam wyłącznie plastykowe i zsekularyzowane produkty kultury masowej, które z prawdziwą sztuką coraz mniej mają wspólnego, a już odniesień do sacrum i religii w ogólne na próżno tam szukać, a przecież był to jeden z głównych tematów sztuk wszelakich przez wieki. Tymczasem czarnoskóra Beyonce, diva popowej muzyki R’n’B, królująca w ostatnich latach na wszelkich możliwych radiowych listach przebojów i w MTV, nagrała na swoją nową, niedawno wydaną płytę „I'am... Sasha Fierce” (to właśnie jeden z prezentów, który mi się w tym roku trafił) utwór inspirowany schubertowską kompozycją, który na krążku Beyonce widnieje jako „Ave Maria”. W jej wykonaniu jest to spokojna, podniosła, soulowa ballada, w której początkową linię melodyczną oraz refren zaczerpnięto właśnie z utworu Franza Schuberta z 1825 roku. Utworu, który choć tak często wykonywany jest w naszych kościołach podczas ślubów, wcale „Ave Maria” w oryginale się nie nazywa, jak to się powszechnie uważa. Otóż Schubert skomponował tę melodię, jako jedną, ze swoistych ilustracji muzycznych do tekstu powieści przygodowo-historycznej Sir Waltera Scotta „Pani jeziora” (w oryginale tytuł brzmi „Lady of the Lake”, kojarząc się momentalnie z „Lady in the Lake”, klasycznym, czarnym kryminałem Chandlera, czy też z identycznie brzmiącym tytułem ksiażki Andrzeja Sapkowskiego). U Scotta nie spotkamy jednak ani Humprey Bogarta w roli prywatnego detektywa, ani Wiedźmina, pogromcy potworów. Akcja toczy się tu w XVI wieku, za panowania Jakuba V, króla Szkocji, zaś słowa, do których Schubert napisał muzykę i zatytułował „Ellens dritter Gesang”, wypowiada modląca się bohaterka jego powieści Ellen Douglas, prosząca Maryję o pomoc w uniknięciu prześladowań ze strony ścigających ją rycerzy. Tekst wygłoszony prze bohaterkę nie ma nic wspólnego z łacińskim „Ave Maria”, znanym u nas jako „Zdrowaś Mario”, choć oczywiście także jest formą modlitewną. Warto dodać w tym miejscu, że ponad sto lat później, w roku 1940 sięgnął po melodię Schuberta także i Walt Disney, który w animowanym filmie „Fantazja” umieścił ją obok dzieł Beethovena, Strawińskiego, czy Czajkowskiego. Scott, Disney, Beyonce – nie taka ta popkultura straszna, za jaką się ją powszechnie uważa i nawet, jeśli producenci i twórcy sięgają po rozpoznawalne tematy i utwory z klasyki z czystego wyrachowania, to chcąc nie chcąc, przekazują w ten sposób szerokim rzeszom odbiorców także i ambitniejsze treści. Treści, których niejednokrotnie trzeba się tam doszukać i trochę naszukać, ale też, jaki stanowi to problem w panującej obecnie erze internetu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.