Odejście o. Macieja Zięby dla wielu z nas oznacza stratę duchowego przewodnika. Jego zasługi dla promowania nauczania społecznego Jana Pawła II są nie do przecenienia. Nie powinno być także zapomniane jego poświęcenie i odwaga osobista w czasach komunizmu.
W biografii o. Macieja jest wiele wątków: działacza opozycji przed Sierpniem 1980, współtwórcy wielu inicjatyw medialnych Solidarności, intelektualisty i wydawcy, prowincjała dominikanów, organizatora wielu ważnych przedsięwzięć społecznych, czy medialnego komentatora i wychowawcy środowisk młodej inteligencji. Najważniejszym rysem jego posługi było popularyzowanie duchowego dziedzictwa pontyfikatu św. Jana Pawła II. Był przekonany, że źle się z nim obchodzimy. W trakcie spotkania w Wadowicach, w lutym br., gdzie prowadził kolejną edycję szkoły zimowej, powtarzał, że papieskie nauczanie jest kopalnią złota, której pozwoliliśmy zarosnąć. Mówił, że należy stale się z nim konfrontować, także w kontekście obecnych wyzwań i pytań o kształt miłości do ojczyzny, solidarności czy poszanowania prawa.
Ważnym jego dziełem było powołanie w 1995 r. Instytutu Tertio Millennio. Stał się on ośrodkiem spotkań i debaty ludzi nauki, polityki i kultury. Co roku organizował letnie i zimowe szkoły nauki społecznej Kościoła dla studentów. Przewinęło się przez nie wielu młodych polskich inteligentów, którzy nierzadko dzisiaj zajmują ważne miejsce w życiu publicznym.
O. Maciej czuł się także dziedzicem idei Solidarności, której służył od sierpnia 1980 r. Wspomniał, że udział w tworzeniu wolnych związków zawodowych był jednym z najpiękniejszych doświadczeń w jego życiu. Chciał je pokazać młodemu pokoleniu, nie tylko w Polsce. W 2007 r. zaangażował się w tworzenie Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Był przekonany, że nuta solidarności, jako pewien ideał, rozbrzmiewa nadal w wielu ludzkich sercach. Chciał, aby Centrum działało ponad podziałami politycznymi i rzeczywiście udało mu się wokół niego skupić ludzi, którzy na co dzień nie chcieli już sobie nawet ręki podać.
Nie wpisywał się w wszechobecne w Polsce, a często także w Kościele podziały. Sprawy publiczne widział szerzej, aniżeli tylko jako nawalankę dwóch wrogich sobie obozów, w których każdy jest przekonany, że posiadł patent na rozwiązywanie polskich problemów, a inni w najlepszym przypadku są „użytecznymi idiotami”, a najczęściej wrogami bądź zdrajcami. Kiedyś był autorem „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej”, ale widząc ich ewolucję, przestał do nich pisywać. Najchętniej w ostatnim czasie publikował w dodatku „Plus Minus”. Z „Gościem Niedzielnym” współpracował od lat, m.in. jako wydawca dodatku „Azymut”, później jako publicysta, wreszcie autor ważnych wypowiedzi na naszych łamach.
W roku ubiegłym ciężko zachorował na chorobę nowotworową. Jego bliscy byli przekonani, że wkrótce odejdzie. Przełom nastąpił w papieską niedzielę 13 październiku 2019 r., kiedy Kościół w Polsce modlił się do św. Jana Pawła II. Opowiadał mi później, że do tego czasu jego stan stale się pogarszał, a lekarze mówili o ciężkim stanie krytycznym. W Dniu Papieskim nagle serce i płuca zaczęły pracować. „Dla mnie to oczywisty dowód skuteczności modlitw w intencji uzdrowienia” – przekonywał. Wiedział jednak, że czasu nie ma wiele. Poświęcał go ostatniej wielkiej idei, jaką promował: budowie duchowego pomnika daru na stulecie urodzin św. Jana Pawła II. Miał gromadzić różnorakie inicjatywy: modlitewne, charytatywne, naukowe i artystyczne, edukacyjne i wychowawcze, wspierające papieskie duchowe dziedzictwo. Odzew na tę inicjatywę, nie tylko w Polsce, był wielki.
W ostatnich tygodniach życia był wstrząśnięty falą nienawiści wobec św. Jana Pawła, jaka jesienią przetoczyła się przez Polskę na marginesie afer pedofilskich w Kościele, oraz watykańskiego raportu w sprawie kard. McCarricka. 11 listopada otrzymałem od niego SMS-a, w którym napisał: „Przepraszam, że przerywam świętowanie niepodległości, ale czy »Gość« przygotowuje rzetelny odpór dla tych kłamstw i tego jadu, który wylewa się na Jana Pawła II?”.
Później długo o tym rozmawialiśmy, a on - ciężko chory - po raz ostatni ruszył do różnych studiów telewizyjnych, aby prostować kłamstwa i potwarze, wypowiadane na temat tego pontyfikatu. Wiem, że nikt takiego SMS-a już do mnie nie napisze. Sami musimy troszczyć się o dziedzictwo wielkiego pontyfikatu, a o. Maciej będzie nas wspomagał z domu Ojca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.