Nadszedł dla Kościoła katolickiego w Polsce czas odważnego formowania polityków, którzy się na niego powołują.
Przegląd wiadomości z życia Kościoła coraz częściej przypomina spis informacji o interwencjach w obronie ludzi i działaniach pomocowych. Można przeczytać o SriLance, RPA, Kenii, Libanie, ale także Chinach czy Birmie.
By przewidzieć w jakim kierunku rozwinie się ta czy inna sytuacja nie trzeba być wróżką. Często wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. Nie dziwi zatem, że i w mediach znaleźć można mnóstwo mądrych wypowiedzi o perspektywach na przyszłość.
Koncepcja „układu w Kościele" jest bliska nie tylko licznym mniej lub bardziej katolickim publicystom.
Przemiana czegokolwiek czy kogokolwiek wymaga dostrzeżenia tego, co przemiany wymaga. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie zmieniał idealnego.
Większość Polaków nie chce zniesienia zakazu handlu w dni świąteczne.
Ciekawostką jest, że w kraju, który zgodził się na badania na komórkach embrionalnych i tworzenie hybryd ludzko-zwierzęcych badania na komórkach macierzystych pobranych od dorosłych lub z krwi pępowinowej są zaniedbywane. Czyżby nie było podstaw naukowych do ich prowadzenia?
Kardynał Ruini zdecydował się na krok zaskakujący: powołanie w Rzymie parafii dla zwolenników tradycyjnej liturgii. Moim zdaniem to bardzo dobra decyzja.
Ruchy i nowe wspólnoty to wynik chęci świeckich, aby wziąć w swoje ręce część odpowiedzialności za Kościół. I tu jest problem.
Kościół święty, Kościół grzeszny, Kościół w mediach - tak brzmiał temat wczorajszej debaty u abpa Nycza. Celem spotkania nie było postawienie wniosków, lecz pytań. Spróbuję więc postawić pytania.