ONR nie blokował Marszu Równości w Poznaniu.
Ok. 300 osób wzięło udział w marszu równości, który w sobotę przeszedł ulicami Poznania. Manifestację poprzedziła pikieta zorganizowana przez ONR. Marsz równości zakończył trwające od poniedziałku VIII Dni Równości i Tolerancji.
Marsz Równości przebiegał bez poważniejszych incydentów, choć grupy przeciwników wielokrotnie próbowały go zakłócić m.in. wykrzykując obraźliwe hasła. Maszerujących i przeciwników oddzielała od siebie policja.
Marsz odbył się w ramach Dni Równości i Tolerancji. Jego uczestnicy trzymali balony, transparenty, wykrzykiwali hasła: "wolność równość, tolerancja", "równość w Europie, równość w Polsce", "marsz równości idzie dalej".
Rzeczniczka organizującego marsz Stowarzyszenia Dni Równości i Tolerancji Katarzyna Gajewska powiedziała PAP, że manifestację przygotowano ze względu na przypadający 16 listopada Międzynarodowy Dzień Tolerancji.
"W tym roku skupiamy się na wymiarze europejskim, nawiązujemy do polskiej prezydencji. Polska do tych idei równości, tolerancji, które są ideami w Europie ważnymi właściwie się nie odnosi - ważniejszy jest kryzys. Chcemy przypominać, że tolerancja to nie jest jakiś dodatek, ale bardzo ważna rzecz" - powiedziała Gajewska.
Uczestników marszu na całej jego trasie otaczał policyjny kordon, wydarzenie zabezpieczali policjanci z psami i policja konna. Funkcjonariusze oddzielali od maszerujących osoby, które próbowały zakłócić manifestację m.in. wykrzykując obraźliwe hasła. Odpalono kilka petard. Policja wylegitymowała kilkadziesiąt osób.
Na paradzie pojawiło się m.in. kilka drag queens. Jedna z nich przyznała w rozmowie z PAP, że założyła damski strój i przyjechała do Poznania z Bydgoszczy mimo informacji o ewentualnym zagrożeniu ze strony przeciwników.
"Szybko biegam w szpilkach, więc się nie boję. Jest potrzeba organizowania takich marszów. Nasze społeczeństwo jest zacofane, pokazujemy, że chcemy wpuścić trochę zachodu na naszą słowiańską ziemię. Udowadniamy, że jest nas dużo" - powiedziała.
Przemarsz poprzedziła pikieta ok. 200 osób manifestujących przeciwko organizacji marszu równości. Pikieta "W obronie wartości tradycyjnej rodziny", na którą zapraszał Obóz Narodowo-Radykalny odbywała się niemal w tym samym miejscu z którego miał wyruszyć marsz i została rozwiązana przed rozpoczęciem drugiego wydarzenia.
Uczestnicy pikiety skandowali hasła "chłopak i dziewczyna to normalna rodzina", "Palikot jest impotentem", "gejowska rodzina - wytwór Lenina" i "Biedroń, ty łotrze - w Poznaniu nikt cię nie poprze".
"Żyjemy w wolnym kraju i chcemy manifestować swoje poglądy. Każdy może wybierać, czy woli rodzinę tradycyjną, czy +nowoczesną+" - powiedział PAP współorganizator pikiety Roman Jakubowicz z Obozu Narodowo-Radykalnego.
Jak zaznaczył, po zakończeniu pikiety członkowie ONR rozeszli się do domów i nie brali udziału w zakłócaniu marszu równości.
Jak mówiono na manifestacji, wybór placu na którym stoją Poznańskie Krzyże, jako miejsca z którego wyrusza marsz równości jest "kolejną prowokacją ze strony środowisk homoseksualnych".
"To jest duży plac w środku miasta, który jest bezpiecznym miejscem na rozpoczęcie tego typu manifestacji. Marsz równości nie jest marszem gejów i lesbijek, tylko marszem wszystkich osób, które wierzą w równość i tolerancję. Idzie z nami wiele osób heteroseksualnych, które solidaryzują się z grupami mniejszościowymi" - powiedziała Katarzyna Gajewska.
W piątek policja wystąpiła do władz Poznania o zakazanie sobotniej pikiety "W obronie wartości tradycyjnej rodziny" twierdząc, że zaproszeni na nią pseudokibice będą próbowali zakłócić marsz równości.
Władze miasta odmówiły argumentując, że pismo wpłynęło na 10 minut przed ostatecznym terminem administracyjnym, w którym urząd może wydać zakaz manifestacji.
Marsz równości zakończył trwające od poniedziałku w Poznaniu VIII Dni Równości i Tolerancji. W jego ramach odbywały się debaty i panele dyskusyjne na temat mniejszości religijnych i etnicznych, niepełnosprawności, płci i orientacji psychoseksualnej.
Dni Równości i Tolerancji organizowane są w Poznaniu od 2004 roku.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.