Władze w Pekinie wprowadziły nowe kolejne ograniczenia dla religijnych organizacji charytatywnych. Według nowych zasad instytucje te mają się utrzymywać bez pomocy finansowej z zagranicy.
Chińskiemu rządowi chodzi o wyraźne uniknięcie wpływów politycznych i religijnych na służby działające społecznie na rzecz osób potrzebujących. Nowe prawo, choć wymierzone w organizacje islamskie i tybetańskie, zagrozi również kościelnym dziełom miłosierdzia. Już do tej pory borykały się one ze wzmożoną kontrolą ze strony chińskich biurokratów. Od tej pory urząd ds. wyznań ma sprawdzać ich wydatki i roczne plany pracy. Nie wolno im przyjmować funduszy zagranicznych na działalność religijną.
Rząd w Pekinie poważnie obawia się powtórzenia w Kraju Środka rewolucji, jaka dokonała się w czasie ubiegłorocznej arabskiej wiosny ludów w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Misja Kościoła katolickiego od tej pory stanie się jeszcze trudniejsza, ponieważ jest to instytucja wymagająca stałej pomocy z zewnątrz, ponieważ komunizm odebrał mu cały majątek, a odrodzenie struktur zajmie jeszcze wiele lat.
Sytuacji wyznaniowej w Chinach nie ułatwiają konfrontacyjne relacje Pekinu ze Stolicą Apostolską. Misja Kościoła cały czas traktowana jest tam ideologicznie, jako wtrącanie się zagranicy w sprawy chińskie. Stąd rządowa instytucja rości sobie pretensje do nominacji biskupich bez zgody Stolicy Apostolskiej i tworzenia komunistycznego pseudo-episkopatu. Część wspólnoty katolickiej pozostaje nadal w opozycji i tworzy Kościół podziemny (katakumbowy).
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.