Do 11 wzrosła liczba zabitych w libijskim Bengazi w protestach przeciw islamistycznym milicjom, po tym, jak źródła medyczne powiadomiły o sześciu dalszych ofiarach - funkcjonariuszach sił bezpieczeństwa.
Władze przejęły w sobotę kontrolę nad bazami islamistów. Wcześniej informowano o czterech, a następnie pięciu osobach, które zginęły w nocy z piątku na sobotę podczas prorządowej demonstracji. Jej uczestnicy zaatakowali siedziby dwóch islamistycznych milicji: Ansar Al-Szaria i Abu Slim, i wyparli stamtąd bojówki.
W sobotę źródła medyczne powiadomiły o dalszych ofiarach starć - sześciu funkcjonariuszach sił bezpieczeństwa, z których czterech zostało zastrzelonych. Brak bliższych informacji o okolicznościach ich śmierci. Z najnowszych danych wynika też, że liczba rannych wzrosła do 70.
W sobotę dwie główne bazy milicji Ansar Al-Szaria, z których w nocy manifestanci wyparli jej bojówkarzy, zajęte już były przez rządowe siły bezpieczeństwa.
W piątek tysiące Libijczyków przemaszerowały ulicami Bengazi, demonstrując przeciwko islamistycznym milicjom, które USA obciążają winą za atak na amerykański USA 11 września. Zginęło wówczas czterech amerykańskich dyplomatów, w tym ambasador w Libii Christopher Stevens. Demonstranci domagali się od rządu rozwiązania tych ugrupowań, które odmawiają złożenia broni.
Przegrana Ansar Al-Szaria w Bengazi nie oznacza całkowitego zwycięstwa sił prorządowych nad tą i innymi milicjami, ponieważ mają one inne bazy we wschodniej Libii, zwłaszcza w pobliżu nadmorskiego miasta Darna, znanego w regionie jako ośrodek rekrutacji bojowników.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.