W dzisiejszym przeglądzie o argumentach zdolnych nie tylko chwycić za serce, ale i przekonać rozum.
O młodym redaktorze czytałem przed kilku laty. Chłopięca przygoda nie okazała się słomianym ogniem, a Kajetan Rajski – bo o niego chodzi – jest już autorem kilku książek i ma własną audycję w jednej z rozgłośni radiowych. O jego istnieniu przypomniał mi ostatni numer dwutygodnika „Droga”. Zamieszczony w nim tekst adresuje do powtarzających jak mantrę twierdzenie, że każda religia jest dobra, bo chwali jednego Boga. Ale spokojnie. Bez atakowania kogokolwiek analizuje trzy wielkie religie (islam, judaizm, buddyzm) i porównuje je z chrześcijaństwem, nie pomijając istniejących w nim podziałów. Jednak najważniejsza jest konkluzja. „W żadnej religii Bóg nie jest obecny tak blisko człowieka jak w chrześcijaństwie. Wszak Bóg stał się człowiekiem, zachowując swoją naturę Boską.”
Ktoś może zarzucić autorowi brak tego, co nazywamy pazurem. Tyle że ów brak paradoksalnie jest zaletą. Dziennikarzy jątrzących, ale nic nie wnoszących, mamy pod dostatkiem, a może nawet w nadmiarze. Czas na argumenty, zdolne nie tylko chwycić za serce, ale i przekonać rozum. To, że argumentów dla młodych szuka młody autor, jest niewątpliwą zaletą tekstu.
Przekonać rozum. Trudności z owym przekonywaniem doświadczyła młoda wolontariusza, która niedawno wróciła z Kazachstanu i postanowiła podzielić się swoim świadectwem z czytelnikami „Wieczernika”. Magdalena Roszak swoją posługę misyjną porównała do ekspedycji, przedzierającej się przez dżunglę w celu założenia osady. „W czasie takiej wyprawy z pewnością liczy się fizyczna wytrzymałość jej członków, jednak niemniej ważna podczas przedłużającego się uciążliwego marszu lub pokonywania różnych przeciwności jest dobra kondycja psychiczna. Podobnie w pracy misyjnej – patrząc z zewnątrz wydaje się, że spełnione są wszystkie warunki potrzebne dla powodzenia i rozwoju misji, czyli solidne wsparcie materialne, oddani i zaangażowani misjonarze oraz misjonarki, jednak przyglądając się od środka widać ciągłą walkę z niepowodzeniami, zniechęceniem i frustracją.”
Jak zatem, w czasie uciążliwego marszu, przekonać rozum? Z tym pytaniem zmaga się Dariusz Michalski SJ w kwartalniku „Być dla innych”. „Nieustająco zmieniająca się aura naszych ludzkich nastrojów zaprasza nas do znalezienia głębszej motywacji niż tylko tej płynącej z przelotnej fascynacji, poczucia dreszczyku emocji czy przeżycia chwili przyjemności. Ogromnym źródłem motywacji w podejmowaniu nawet najprostszych czynności jak właśnie praca na budowie lub mycie drugiego człowieka jest odkrycie głębszego znaczenia tego, co robimy. Wtedy zwykła czynność może stać się czymś nadzwyczajnym. Wtedy z zaskoczeniem możemy zobaczyć, że tak naprawdę wznosimy katedrę!”
Czyż nie proste? Owszem. Trudność zaczyna się w chwili, gdy trzeba zasiąść przed komputerem i kilkadziesiąt razy powtórzyć czynność: kopiuj, wklej, zapisz. Zaskoczenia może nie ma, ale świadomość wznoszenia katedry niewątpliwie chroni przed kapitulacją.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.