Szpital położniczy w biednej dzielnicy stolicy Kenii Nairobi więzi matki, które nie mają na opłacenie porodu - przyznał dyrektor tego szpitala Lazarus Omondi. Twierdzi on, że to jedyny sposób, aby utrzymać funkcjonowanie placówki.
W tym miesiącu organizacja pozarządowa z siedzibą w Nowym Jorku wniosła jednak sprawę do sądu, w nadziei zmuszenia szpitala do zaprzestania takich praktyk.
Położnice, które mieszkają obok szpitala w slumsie z gliny krytym blaszanym dachem, mówią, że nie chcą ich wypuścić do domów po porodzie. Według jednej z nich pilnują ich strażnicy z kijami, którzy biją kobiety podejmujące próbę ucieczki bez uiszczenia rachunku.
Rachunki, na zapłacenie których kobietom brak środków, opiewają na równowartość 60-160 dolarów.
Omondi powiedział, że jedynym rozwiązaniem problemu byłoby wprowadzenie krajowego programu ubezpieczeń zdrowotnych.
Stowarzyszenia rodzinne we Francji nie zgadzają się na nowy program edukacji seksualnej.
Sieci trzech krajów pracują obecnie w tzw. trybie izolowanej wyspy.
Uruchomiono tam specjalny numer. Asystenci odpowiadają w ciągu 48 godzin.
Potępił prawo pozwalające na konfiskatę ziemi białych farmerów w RPA.
Zrewanżował się w ten sposób za podobną decyzję Bidena wobec niego w 2021 roku.
W tej chwili weszliśmy w okolice deficytu w rachunku bieżącym.