Litwa i Łotwa nie chcą referendum ws. euro

Idąc w ślady Estonii, która stała się pierwszym z trzech poradzieckich krajów bałtyckich, który przystąpił do euro w styczniu r. 2011, Łotwa ma zamiar zrobić to w styczniu, a Litwa na nadzieję tak uczynić w roku 2015, mimo sceptycyzmu opinii publicznej w obu państwach, o czym świadczą najnowsze sondaże.

"Sądzę, że decyzji w tej kwestii nie powinno podejmować społeczeństwo, lecz rzeczywiści decydenci" - powiedział minister finansów Łotwy Andris Vilks w Wilnie na spotkaniu z odpowiednikami z Litwy i Estonii.

Referendum wg niego stworzyłoby "trudną sytuację" i "szereg prowokacji".

Obywatele krajów bałtyckich zaakceptowali przejście do wspólnej waluty, aprobując przed dziesięcioma laty członkostwo w Unii Europejskiej - przypomniał z kolei minister finansów Litwy Rimantas Szadżius.

"Po przyjęciu euro będziemy bardziej zauważalni dla inwestorów" - powiedział.

Przystąpienie do strefy euro dla dwóch państw, które uniezależniły się od ZSRR w roku 1991, jest "celem strategicznym" - jak podkreślają cytowani przez AFP obaj ministrowie.

Agencja pisze, że wypowiedzieli się po deklaracji polskiego ministra finansów Jacka Rostowskiego, który odniósł się do pomysłu referendum, jakiego domaga się opozycja.

"Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek rząd nie tylko chciał, ale też mógł wprowadzić Polskę do strefy euro bez akceptacji tego ruchu przez Polaków" - cytuje AFP środową wypowiedź Rostowskiego w TVN24.

Pisze, że 62 proc. Polaków jest przeciwnych przyjęciu euro, za - opowiada się tylko 32 proc.