Podsłuchy, inwigilacja bezpośrednia, wzywania na rozmowy, a nawet próby skompromitowania na tle obyczajowym - takimi metodami służby bezpieczeństwa PRL przez blisko 15 lat próbowały zmusić ks. Józefa Glempa, aby został ich tajnym współpracownikiem.
Nie nadaje się na tajnego współpracownika ... Z dokumentów wynika, że próby pozyskania polegały na tym, iż pracownicy SB próbowali wyciągnąć ks. Glempa na jakiekolwiek spotkanie poza terenem pracy w sekretariacie Prymasa Polski na Miodowej w Warszawie. Takie spotkanie miało być pierwszym kontaktem operacyjnym, które rozpoczęłoby budowanie pewnych uzależnień między kapłanem a funkcjonariuszem SB. Za każdym razem ks. Glemp mówił jednoznacznie, że poza terenem pracy nie spotka się, zaprasza natomiast na Miodową, gdzie funkcjonariusz SB zostanie przyjęty jak każdy inny petent. Z notatek funkcjonariuszy SB wynika, że namawiali ks. Glempa na spotkanie w różnych miejscach, m.in. w kawiarni czy na ulicy, ale bynajmniej nie mieli ochoty zjawiać się w sekretariacie Prymasa. Ks. Glemp ściśle realizował tu wskazania polskich biskupów, którzy jednoznacznie instruowali kapłanów, aby unikać kontaktów z funkcjonariuszami SB, jeśli już to spotykać się na terenie kościelnym, a jeśli dojdzie do kontaktu na terenie neutralnym czy w urzędzie SB, to przebieg tego spotkania należy natychmiast zrelacjonować przełożonemu. Ks. Glemp ściśle przestrzegał instrukcji biskupów, czym naraził się na szykany. Za takie niewątpliwie należy uznać wielokrotne próby werbunku na "tw". Stosowaną tu przez SB metodę można porównać do znanej represji wobec więźniów stalinowskich - tzw. "konwojera", kiedy to zmieniali się śledczy, podczas gdy aresztant przez kilkadziesiąt godzin pozostawał bez snu. W tym przypadku obiektem represji pozostawał ks. Józef Glemp, którego przez lata nękał kolejny funkcjonariusz SB proponując spotkanie, czy rozmowę, w imię założenia, że a nuż tym razem się uda. Prowadzący sprawę mjr Cz. Wiejak co najmniej dwukrotnie w ciągu 1972 r., próbował zmusić kapłana do umówienia się na spotkanie poza jego miejscem pracy. Gdy to nie skutkowało, w październiku 1973 r., SB wezwała ks. Glempa do Komendy Powiatowej MO w Gnieźnie. Powodem formalnym była konieczność odebrania przez kapłana paszportu. Specjalnie na to spotkanie przyjechał z Warszawy ppłk Wiejak. Oto fragment jego raportu z 31 października 1973 r. ukazujący postawę i stan świadomości ks. Glempa: "Rozmowa była b. trudna. Ks. Glemp unikał podejmowania tematów, podkreślał, że kwestie polityczne dot. [yczące] stosunków państwo - kościół nie interesują go. Nie chciał się zgodzić na rozmowę poza miejscem pracy podtrzymując poprzednią wersję, że jeżeli coś do niego mam to mogę przyjść oficjalnie do jego miejsca pracy. Oświadczył, że służy kościołowi i poza wiedzą kardynała niczego co by dot.[yczyło] kościoła nie podejmie. Pod koniec rozmowy w nieco żartobliwy sposób wyraził się, że on rozumie moje intencje, że jestem od tego by mieć ludzi, którzy informują o różnych sprawach dot.[yczących] kościoła, on natomiast jest od tego by się nie dać skłonić do spełniania takiej roli" (pisownia oryginalna).
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.