Niemieckie kościoły podeszły z rozmachem do piłkarskich mistrzostw świata - informuje za Süddeutsche Zeitung Onet.pl.
Przy okazji MŚ stowarzyszenia kościelne i organizacje charytatywne chcą przekonać kibiców do zaangażowania w walkę przeciwko dzieciom-żołnierzom i przymusowej prostytucji, a także nakłonić do zakupu produktów Ligi na Rzecz Uczciwego Handlu. I tak w domu handlowym Gepa, specjalizującym się w sprzedaży artykułów z Trzeciego Świata, można kupić uszyte bez udziału dzieci piłki do futbolu, poddane ekspertyzie przez Kościół ewangelicki i FIFA. Jeżeli ktoś pragnie jeszcze dogłębniej wyrazić swoją pobożność, może nabyć za 9,90 euro piłkę-wyznanie wiary z wydawnictwa Sankt Benno w Lipsku. „Wierzę!“ – głosi napis na piłce. Są niej także wydrukowane i inne zdania, w rodzaju: "Decyzja, aby żyć z Jezusem, była najważniejszą bramką w mojej karierze" (Adhemar, były piłkarz VfB Stuttgart). Albo: "Znak krzyża jest moim osobistym gwizdkiem na rozpoczęcie meczu" (sędzia Markus Merk). Niestety, ta piłka nadaje się do gry w ograniczonym zakresie. Kto chciałby podeptać nogami wyznanie wiary innych ludzi? Fascynacji piłką towarzyszą również głosy krytyki. Czy Kościoły znów nie próbują nadążyć za duchem epoki, którego i tak nie zdołają dogonić? Może zamiast udzielać mundialowi swego błogosławieństwa, powinny raczej napiętnować całkowitą komercjalizację piłki nożnej? I czy nie jest to wyjątkowa forma kokieterii, aby z pomocą futbolu zwabiać ludzi do kościoła, a potem ich nawracać? "Oferujemy inny sposób przeżywania skomercjalizowanego futbolu" – stwierdza Sighard Wilm, piłkarski pastor z Sankt Pauli. Dlatego kościelna rada parafialna popiera inicjatywę młodzieży, aby podczas transmisji rozgrywek MŚ trzydziestu młodych opiekunów i negocjatorów troszczyło się o pokojową atmosferę w kościele i jego otoczeniu. Pastor chce, aby to miejsce odwiedzali młodzi ludzie. Wszystko jedno, czy są chrześcijanami, czy nie. "W naszej dzielnicy mamy niewiele osób należących do wspólnot parafialnych" – mówi Wilm. "Nie chcemy prowadzić taniego misjonarstwa" – dodaje jego monachijska koleżanka Heike Davidson. Jej zdaniem przedstawiciele Kościoła nie powinni w czasie mundialu ukrywać, co myślą czy przemilczać swoją wiarę. "Iluzją jest przekonanie, że zyskamy więcej wiernych lub członków młodzieżowych organizacji tylko dlatego, że będzie można obejrzeć u nas mecze na żywo albo zagrać w piłkarskim turnieju" – uważa Davidson. Czy w takim razie futbol może być bogiem? "Bzdura – mówi pani pastor. – Wierzyć można w Boga, ale nie w futbol".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.