Problemy ze spiskiem

Nasz Dziennik odkrył kościelny spisek w sprawie abp. Stanisława Wielgusa: były metropolita warszawski został zmuszony do podpisania odezwy do wiernych, w której przyznał się do współpracy z SB. Z naszych ustaleń wynika, że teza ta ma niewiele wspólnego z prawdą - pisze Dziennik.

Dalej podkreślił: "Nie czuję się kompetentny, żeby oceniać wiarygodność tych ani innych akt tajnych służb PRL. Moja wypowiedź dana rzecznikowi nie zawiera też żadnych elementów oceny stopnia ich wiarygodności. Wypowiedzieliśmy się jedynie o ich zawartości". Na tej samej stronie znalazł się artykuł Jarosława Makowskiego pt. "Kościół musi mówić prawdę". Autor, redaktor lewicowego miesięcznika "Krytyka Polityczna", bez ogródek nazwał nowego metropolitę "zdrajcą" i "kłamcą". Pisząc o rzekomej arogancji biskupów, pouczał ich nie tylko o tym, jak mają żyć i co mają czynić, ale tłumaczył również zasady funkcjonowania Kościoła. "Gazeta Wyborcza" opublikowała również oświadczenie rzecznika prasowego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w którym napisano: "Rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II zapoznał się z informacjami przedstawionymi przez Kościelną Komisję Historyczną, dotyczącymi przeszłości Księdza Arcybiskupa prof. Stanisława Wielgusa, oraz z oświadczeniem jego samego. Nie ocenia słabości człowieka, który ugiął się pod presją pracownika wywiadu. Wierzy jednak słowom Księdza Arcybiskupa. Uważa także, że rzetelne wyjaśnienie tak poważnej sprawy wymaga szczegółowego zbadania jej całego, złożonego kontekstu". W wydaniu wrocławskim "Gazety Wyborczej" pojawiła się informacja o wystąpieniu ks. abp. Mariana Gołębiewskiego, który we wrocławskim Radiu Rodzina stwierdził: "Żyłem wiele lat w PRL-u i tam też były takie nagonki na Kościół". Ksiądz arcybiskup Gołębiewski porównał obecne publikacje prasowe m.in. z "jazgotliwą propagandą" po liście biskupów polskich do biskupów niemieckich. Podkreślił, że same dokumenty wychodzące spod pióra ubeków nie dają pewności współpracy z nimi. "Ostateczną normą oceny jest nasze sumienie. Nie wiadomo, jak wyglądało to w ocenie arcybiskupa Wielgusa. A może to były właśnie jakieś uniki z jego strony, może podjął taką decyzję, bo został osaczony przez tych, którzy bardzo szkodzili Kościołowi, chciał odwrócić ich uwagę" - zastanawiał się metropolita wrocławski w rozmowie z dyrektorem Radia Rodzina ks. Cezarym Chwilczyńskim. "Jego zdaniem z publikacji medialnych wyłania się obraz grzesznika, którego trzeba ukrzyżować, a wszyscy, którzy się na jego temat wypowiadają, są aniołami" - napisała "Gazeta Wyborcza", cytując dalej metropolitę wrocławskiego, który podkreślił: "To nie jest logika Kościoła i Ewangelii". "Wrocławski hierarcha podkreślał, że młodzi dziennikarze publikujący oskarżenia pod adresem arcybiskupa Wielgusa nie biorą po uwagę uwarunkowań historycznych. Nie zdają sobie sprawy, w jakich warunkach żyli kiedyś Polacy, jak społeczeństwo 'było ubabrane w tamtym systemie'. Podkreślił, że 'podczas gdy Polacy frontalnie atakują nowego kandydata na stolicę arcybiskupią w Warszawie, to jedynym człowiekiem, który od góry go broni, jest papież Niemiec'" - napisała "Gazeta Wyborcza". Non possumus "Arcybiskup Stanisław Wielgus prosi wiernych o wybaczenie" - taki tytuł pojawił się w sobotę, 6 stycznia, na pierwszej stronie "Rzeczpospolitej". "Wszyscy wierni czekali w piątek w napięciu na deklarację arcybiskupa, w której miał się ustosunkować do zarzutów o współpracę z SB" - napisała Ewa Czaczkowska. "Agenturalną przeszłość arcybiskupa opisała najpierw 'Gazeta Polska', a dowody na nią ujawniła 'Rzeczpospolita'. Także Kościelna Komisja Historyczna, powołana przez episkopat, potwierdziła fakt współpracy abp. Wielgusa ze Służbą Bezpieczeństwa" - stwierdziła dalej Ewa Czaczkowska. Była to nieprawda. Kościelna Komisja Historyczna nie potwierdziła bowiem faktu współpracy ks. Wielgusa z SB, lecz stwierdziła jedynie, że "istnieją liczne, istotne dokumenty potwierdzające gotowość świadomej i tajnej współpracy ks. Stanisława Wielgusa z organami bezpieczeństwa PRL. Z dokumentów wynika również, że została ona podjęta". Komisja określiła więc jedynie zawartość teczki ks. Wielgusa. Czymś innym jednak może być to, co wynika z dokumentów, czymś innym zaś to, co w rzeczywistości miało miejsce, a czego bez weryfikacji dokumentów nie sposób stwierdzić. Najwyraźniej dla pani Czaczkowskiej nie miało to chyba większego znaczenia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
14°C Piątek
wieczór
12°C Sobota
noc
9°C Sobota
rano
17°C Sobota
dzień
wiecej »