Nasza epoka to już po części epoka postchrześcijańska - mówi bp Zbigniew
Kiernikowski w wywiadzie dla KAI. Biskup siedlecki dodaje, że współczesna
rodzina zasadniczo przestała już być miejscem kształtowania wiary. Dlatego
jest niezbędna pogłębiona i stała formacja o charakterze katechumenatu.
- Tak to przecież w Kościele funkcjonuje. Przygotowanie do sakramentów – pierwszej komunii św. czy bierzmowania – odbywa się w parafii.
ZK: Owszem, tylko, że formacja sakramentalna to przede wszystkim przygotowanie do chrztu. Bez tego przygotowywanie do pierwszej Komunii św. można porównać do budowania trzeciego piętra, gdy nie ma fundamentów. Dlatego z tym są takie problemy.
Część rodziców, a co za tym idzie również dzieci, to ludzie nie mający uformowanej wiary – myślę o wierze o charakterze paschalnym. Mają tylko pewien formalny instruktaż o charakterze pietystycznym i moralnym. Mało jest wymiaru egzystencjalnego. Widać, jak w przeżyciu dnia pierwszej Komunii św. zupełnie co innego dla nich jest ważne niż wejście w tajemnicę. Wielu przeżywa ten dzień wręcz antyeucharystycznie!
Eucharystia przecież wprowadza nas w to, byśmy mogli w pełni korzystać z daru, jakim jest Misterium Paschalne Jezusa Chrystusa. Jest to umieranie dla siebie, by otrzymywać nowe życie. Przy okazji przygotowania do pierwszej komunii dzieciom mówi się często: trzeba uprzątnąć serduszko, jakby jakiś kącik, żeby Pan Jezus dobrze tam się czuł.
To są sformułowania, które nie mają wiele wspólnego z właściwie pojętą katechezą inicjacyjną wprowadzającą w życie jako historię zbawienia. W istocie Chrystus przychodzi w nasze zepsute czy zwichnięte, egoistyczne wnętrze, żeby właśnie w nim być i w tym życiu uczyć to życie tracić dla innych. Oczywiście w ten sposób można powiedzieć do dorosłego, ale dziecku też da się tę prawdę uświadomić, przede wszystkim przez przykład i świadectwo życia starszych: rodziców i wychowawców.
Właśnie o to chodzi – sami rodzice muszą dziecku przekazać: otrzymasz pokarm, dzięki któremu będziesz umiał żyć tracąc; dzięki temu pokarmowi żyjemy również my.
Czy do takiego orędzia związanego z Eucharystią pasuje cała przeważająca dziś logika i praktyka bankietów, podarunków, eksponowanie dziecka i cała ta oprawa, która czasem jest jakimś fałszywym celebrowaniem ważności siebie, własnego dziecka?
- Mimo tych wszystkich problemów diecezja siedlecka to miejsce, gdzie ludzie wciąż w znacznym stopniu zakorzenieni są w wierze...
ZK: Zakorzenieni w religijności, w religijnych praktykach chrześcijańskich, a zdarza się i mało chrześcijańskich. Natomiast co do wiary, to są pewne problemy - jak wszędzie.
Widzę potrzebę rozróżnienia między religijnością i wiarą. Można być człowiekiem religijnym i jednocześnie niewierzącym. Można uczestniczyć w liturgii i w ogóle jej nie rozumieć. Podczas liturgii bowiem mam okazję uczyć się jak wchodzić w tajemnicę paschalną, czyli jak tracić swoje życie, by żyć nowym życiem. A więc także konkretnie tracić swój czas, swoje pieniądze, swoją cierpliwość, swoją potrzebę otaczania się tylko tymi ludźmi, których lubię i którzy mi odpowiadają. Liturgia to jest celebrowanie misterium tracenia życia i otrzymania nowego życia. Liturgia uczy tego w sposób szczególny. A jeśli ktoś przychodzi do kościoła tylko po to, żeby mieć dobre samopoczucie i poczucie spełnionego obowiązku – to z perspektywy chrześcijańskiej pojawia się wielki znak zapytania.
Możemy postawić pytanie: jakie są efekty tego, że ludzie chodzą do kościoła? Czy jest to wiara czy to jest tylko powierzchowna religijność? Dlaczego mamy tyle rozwodów? A przecież tam, gdzie jest wiara i małżeństwa żyją z wiary, tam nie będzie rozwodów. Dlaczego tyle niesprawiedliwości społecznej? Dlaczego chrześcijanie oskarżają się nawzajem w sądach? Czy to jest wyraz postaw chrześcijańskich? Czy i na ile czują się odpowiedzialni za Kościół, za wspólnotę? Bywa, że ktoś przychodzi, załatwia swoje potrzeby religijne i idzie do domu. Płaci i żąda: „zapłaciłem księdzu za całą Mszę, a on jeszcze w jednym miejscu nie wymienił podanego przeze mnie imienia”. Czy jest to właściwe rozumienie liturgii?
Swoją drogą zdarza się, że niektórzy księża patrzą na wiernych głównie przez pryzmat tego, ile dają na tacę. Rozróżnienie między wiarą a religijnością dotyczy również księży. Nie jest możliwe, żeby kapłan, który słucha Słowa Bożego, sprawuje sakramenty i bierze to wszystko na serio – miał postawy życiowe sprzeczne z jego wiarą i z tym, czym jest misterium, którego dotyka. Jeśli zaś postawa wskazuje inaczej, to jest pytanie o wiarę.