Akta IPN nie są tylko świadectwem załamań ludzkich. Jest tam także wiele świadectw bohaterstwa ludzi (także księży i zakonnic), którzy nie dali się złamać - powiedział ks. Tadeusz Zaleski-Isakowicz, apelując o wyjaśnienie kwestii agentury SB wśród duchownych „w duchu prawdy i miłosierdzia".
Praca sekcji I każdego wydziału IV miała szczególne znaczenie, gdyż dotyczyła inwigilacji struktur lokalnego Kościoła. Prowadzona była w terenie w systemie dekanalnym. Każdy dekanat miał swego „opiekuna” z SB, któremu podlegały wszystkie kwestie dotyczące prowadzenia agentury na tym terenie oraz innych działań operacyjnych. Oficer działający na terenie dekanatu miał obowiązek prowadzenia przynajmniej jednego tajnego współpracownika, zwerbowanego spośród miejscowego duchowieństwa, a także osoby świeckiej. Jeżeli zwerbowanym był dziekan, z reguły nie prowadzono dalszego werbunku w dekanacie. Czasami jednak, aby mieć operacyjny wgląd we wszystkie interesujące SB kwestie na terenie dekanatu, trzeba było werbować 2 lub 3 księży i większe grono ludzi świeckich. Przeciętnie na poziomie dużego miasta wojewódzkiego wydział IV oddelegowywał dwóch funkcjonariuszy do obserwacji Kurii. Spośród pozostałych oficerów każdy prowadził po kilka dekanatów, najczęściej dwa miejskie i jeden terenowy (wiejski). Przeważnie każdy z oficerów prowadził 10-12 źródeł. Przy werbunku często wykorzystywano sytuację, gdy ksiądz pragnący podjąć studia lub pracę zagranicą składał podanie o paszport. Celowo zwlekano z jego wydaniem, a czasami decyzję w tej sprawie uzależniano od zgody na współpracę. Procedura werbunku duchownych starających się o paszport, aby podjąć okresową pracę na Zachodzie, nasiliła się zwłaszcza po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Duchowni pracujący w czasie wakacji na parafiach, najczęściej w RFN czy Austrii, mieli kontakt ze środowiskami działaczy emigracyjnej „Solidarności”. Ich pozyskaniem do współpracy był zainteresowany nie tylko departament IV, lecz również peerelowski wywiad, któremu zależało na penetracji opozycji działającej na Zachodzie. Na podstawie różnych relacji można stwierdzić, że współpracujący z SB duchowni byli m.in. wykorzystywani w pracy operacyjnej peerelowskiego wywiadu w RFN, Austrii, Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i USA. Różnie przedstawiała się aktywność pozyskanych agentów. Niektórzy bez oporu donosili na swych przełożonych oraz parafian, innych trzeba było nakłaniać do współpracy. Czasem mówiło się: „musimy sobie nawzajem pomagać”. Miało się wówczas wrażenie, że rozmawiają ze sobą przedstawiciele dwóch elit, pragnący pomóc „biednemu zagubionemu" społeczeństwu. Tacy skłonni do intelektualnego dialogu duchowni często nie podpisywali formalnego zobowiązania do współpracy, w praktyce jednak ich informacje często były ważniejsze od tych, które zdobywano od księży podpisujących zobowiązania. Wielu wykazywało dużą inicjatywę, np. pomagając przy zakładaniu podsłuchów u swego biskupa. Wcześniej byli odpowiednio szkoleni przez funkcjonariuszy z wydziału techniki. Taką inicjatywę wykazywali czasem księża, którzy formalnie nie podpisali zobowiązania i dzisiaj mogą nie obawiać się zdemaskowania, gdyż nie ma dokumentu świadczącego bezpośrednio o ich agenturalnych powiązaniach. Szczególnie ciekawą grupę stanowili księża, którzy jednocześnie współpracowali z SB i opozycją. Potrafili informować o wszystkich kontaktach z działaczami podziemia oraz ich zamiarach, a jednocześnie z ambony grzmieć przeciwko komunie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.